więc to już teraz
ten dzień ta godzina
za oknami wiatr zimny
gałęzie bezlistne wygina
targając nimi bez litości
to w prawo to w lewo
a ja
jak to drzewo miotane
za oknem
to już dziś
pójdę
może zmoknę
wiatr mną rzuci
jak bezdomnym liściem
nie nie wycofam się oczywiście!
krwi przelanej nie wstrzymam
bólu nie ulęknę
i jeszcze za cierpienia
podziękuję
na chwilę przyklęknę
wybaczę poświęcając
cierpienia doznane na niwie...
no wiesz?
ja się bardzo dziwię
że tyle biadolenia
stękania kwękania
dla jednego wyjścia
do krwi pobierania
to jeszcze nie dziś.
OdpowiedzUsuńa szczepienia są przereklamowane
OdpowiedzUsuńkrew się nie leje?...buuuuuuu;)
OdpowiedzUsuńJak się uprzesz to poleci ;))) Dorka
OdpowiedzUsuńNienawidzę zastrzyków ;(
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))) Ja bym jeszcze z dwie zwrotki mamrotała przed wyjściem;))))
OdpowiedzUsuńcyyyyyykoryyyyy ;)))))))))
OdpowiedzUsuńależ gdzie tam? I o tym ten wiersz:))))
OdpowiedzUsuń:))))) Cudna elegia o przelaniu krwi ;)
OdpowiedzUsuńKrew?
OdpowiedzUsuńBrrrrrr.....
Buła-cykor.