wtorek, 23 grudnia 2014

deszczowe kolędowanie


bóg się rodzi deszcz deszcz pada
zamiast śniegu taka wada
dzieciąteczko śpi
dzieciąteczko śpi
kapie z dachu na podwórze
zwariowali tam na górze
już od paru dni 
już od paru dni
brodzą w wodzie trzej królowie
parasole im tam w głowie
i kalosze dwa
i kalosze dwa
gwiazda zmokła na niebiosach
podtulona goła bosa
bez pardonu gna
bez pardonu gna
przemoczone mikołaje
nie chcą rozstać się z tramwajem
a tu pracy w bród
a tu pracy w bród
deszczu deszczu przestań wreszcie
zaraz się policzy z deszczem
wigilijny cud
wigilijny cud

sobota, 20 grudnia 2014

party tura


zwyczajny
mroźny ranek
na rogu 
wianek
z sierści para
wybranka kopytna
nie stara
muzyka bzyka
nad łajnem
wole tak wolę
czarne
nozdrza rozwarte
wciągają w grę
party? to chyba wieczorem?
uhmmm... wiem
wieczorem rem
taka faza
też masz?
nie chyba nie
padam na twarz
i jak przychodzi poranek
mam ten cholerny
wianek

środa, 17 grudnia 2014

dzynglobal dzynglobal

tegoroczne święta już tam ku nam bieżą
gwiazdy czyszczą ostrza anioły się pierzą
osiołki skubią siano nie patrząc na znaki
babka się rumieni przez szybkę ze smakiem
prezent za prezentem przychodzi do głowy
raz tam zeszłoroczny innym razem nowy
i ten o którym możemy jedynie pomarzyć
przecierając szmatką szkło w londyńskim barze
zbliżają się święta i nastrój tężeje
gęś skwierczy radośnie z bogatym nadzieniem
przychodzą rachunki i stają nad żłobkiem
gotowe nowiną dzielić się dorobkiem
co lekko do świata kieszenie nastraja
a lżej lżąc na dziury w worku mikołaja
ale…
 …już choinka schyla się w ukłonie
złociste  srebrniki zamieniają dłonie
bo już za chwileczkę bo już za minutkę…

za co przyjdzie chętka wypijemy wódkę

wtorek, 16 grudnia 2014

bezczelna

ostrzy apetyt przy kuchennym stole
na nowy wiersz
o czymś więcej niż życiu
mniej więcej

dla pierwszych czytelników
oryginał z autografem autora 

w półświatku liryki
droga po dreszczyk

wiedzie przez skórę

poniedziałek, 15 grudnia 2014

co za? bałwan

nastała mroźna Ja-zima
i sztywny trzyma fason
dudni po uszach głuchym
da-da-da-da
iskierki ostatnie u nadziei
gasząc
i choćby przyszedł jasny słońca krąg
rozpalił uczuć skalę w stopni tysiąc
to nie ogrzeje zaszłych szronem rąk
języków aort
tak żem przysiągł
nastała mroźna Ja-zima
i twardy kurs obiera
lecz ty się śmiejesz
ha ha ha ha
i wymiękam znów

cholera!

poniedziałek, 8 grudnia 2014

wasia

na dalekim wschodzie w zapadłej guberni
mieszkał sobie wasia- kowalstwem dłoń czernił
i kiedyś swój gniew wyraził podniesionym głosem
za co od sąsiada w plecy dostał kosę
by zamilkł za wyszynkiem w dosyć płytkim grobie
i to mógł być koniec…
… lecz teraz- posłowie
na wiosnę psów zgraja wykopała wasię
sprawdzając czy na przednówku na nim wyżyć da się
rozwlekła po wiosce tu rękę tam nogę
zawalając tułowiem główną w siole drogę
co zwróciło uwagę najwyższego biura
i ta wysłała milicję patrząc co też wskóra
przy niewielkim wsparciu lokalnej ludności
zebrano wasieńkę do ostatniej kości
przewieziono do kostnicy gdzie zespół lekarzy
zmniejszyć statyki zgonów z miejsca się poważył
i wasię po zszyciu przywrócił do świata
a choć rehabilitacja potrwa długie lata
wieść o zmartwychwstaniu już szerokim echem
rozniosła się po świecie wraz z pierwszym oddechem
konsylium lekarskie dostało nagrody
milicjanci odjechali nowym samochodem
mieszkańców nagrodzono  wodociągiem  i chwałą
czy jeszcze o kimś wspomnieć zapomniałem?
acha! no przecież!
- psom podziękowano
Przyznając deputat z rzeźni co któreś tam  rano
eleganckie budy i nowe obroże
a i wykryto sąsiada co go dziabnął nożem
przyjechał do niego gubernator generał i…
podziękował

nadając   tytuł” Bohatera”

środa, 3 grudnia 2014

do szybkiego czytania

o! jakże jest beznadziejnie i do dupy
do dupy…
dni gęstnieją i noce
i noce zbite w tłuste krupy
nikt mnie nie kocha miłość jest do bani
że oko wykol jak nim sięgnąć
owce czarne barany
praca nie cieszy  trunek łzy nie otrze
miraż za mirażem gdy już do nich dotrzeć
słowa słowa wianuszki  słów kajdany
artykułowanie trzewi winno być karane
a ja tu sobie pozwalam o zgodę nie pytam
i niemal słyszę jak ten i ów zgrzyta
czytając tekst ten nie zawsze do końca
jest do dupy?
No ten wierszyk?

A może znajdzie się obrońca?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

grenki

rzekła mi „sorry kochanieńki”
pobladły opuściłem wzrok
na łuskające z paczki grenki -
dłonie…
ileż to czasu temu? rok?

siedzę jak palec- samiuteńki
z myślą co się nasuwa tu ad hoc
że wreszcie mogę  chrupać  grenki
solo
choć w koło stada wron i srok

a kiedy będę już stareńki?
lęk-  skrytożerca czyha co krok!
jak mam go ugryźć w kwestii - grenki?
nie wiem

bo zęby zjadłem na niej – szok!