nanga parbat urodziła człowieka
kołysze w ramionach na 7200 metrze
odgradzająć całunem kryształu demony
wściekle miotające się w klatkach
pożądane ścieżki są dla bliskich
gotowych rozumieć matczyną
miłość
śpij już spokojnie dzieciątko
u podnóża wszystkich odpowiedzi
wtorek, 30 stycznia 2018
poniedziałek, 29 stycznia 2018
Wierszyk na sezon ogórkowy
na czasy szczęśliwe i czasy ponure
od niemal zawsze jest z nami - ogórek
trafił w gusta elit pod strzechę zagościł
jest bez kręgosłupa szponów kłów i ości
nie trzeba go łupać i drylować pestki
a że zielony? a nie dajmy na to- niebieski?
nic to - bo w końcu darem jest od boga
niejedną dietę postawił na nogach
niejedno przyjęcie swym ciałem zachwycił
ogórek jest debeściak
i może się szczycić
i nie szkodzi że goryczką trąca nas zielona skórka
w mediach… tych najlepszych
- promują ogórka
kwaszą go kiszą dają na surowo
dla niezdecydowanych i kręcących głową
wrzucają do octu aby tak zmieniony
był łatwiej zjadliwy i dla każdej strony
a sami w zachwyceniu tanim wynalazkiem
serwują go wraz laurką i czerwonym paskiem
nawiązując przy tym do tej zmiany podłej
co to ogórka nie chciała widzieć w godle
i trwając we wrażych szponach nihilizmu
nie leczyła miodem widzów z humanizmu
nic to! dziś warzywo spójne z nowym ładem
jako doktor - zdrówko świeci w tyle wizji zadem
z przodu nie wiadomo ale też czymś nęci
by ogólną mizerię tubylcom uświęcić
niech nam żyje ogórek! do żółci! po lat sto!
a niech stracę! Na koniec dam mu duże O!
i jeszcze natchniony warzywną podnietą
wyznam że Ogórek – a niech tam!-jest kobietą!
piątek, 26 stycznia 2018
Wierszyk do szkół podstawowych
raz jedna dzika kaczka
i to jest urocze
zamiast odlecieć z innymi
plotła baranom warkocze
uparła się bardzo
zebrała fundusze
i choć to bezcelowe
powiedziała - muszę!
i plotła warkocz dziobem
bez użycia zapinki
sięgając do rogów
z pomocą drabinki
minęły lata
kaczka jeszcze plecie
a przecież
to też byłoby urocze
mogłaby odlecieć
przed czym jednak rezolutnie
broniła się tarczą
że musi pleść baranom
bo lubi ...jak warczączwartek, 25 stycznia 2018
Wierszyk toruński prawie kolęda
idą trzej bezdomni i niosą ojcu dary
Paweł dwa samochody
I-gnacy kupę kasy
Stanisław hektary
a już tam przy żlobie czeka boże dziecię
prawie nagusieńkie
w biednej sukience
tak je bieda gniecie
wiatr wędrowcom wieje w policzki rumiane
deszcz przemoczył odzież
błoto zdjęło buty
spisali testament
staś postawił krzyżyk - już dostał po uszach
bo nie wolno stawiać
krzyża na ofierze
dla ojca Tadeusza!
idą trzej bezdomni na ostanich nogach
jeden stoi nad grobem
drugi ledwo zipie
a trzeci daj boże u boga
Bezdomny Wierszyk Stanisławowski
bezdomne dni powszednie i takie święta
człowiek jak pies się po świecie pałęta
gdzieś tam ktoś w domu zakłada laczki
staś nie ma domu nie ma wycieraczki
gdzieś komuś odkurzacz
zajmuje sobotę
a staś? nikt nie zapyta czy miałby ochotę
ktoś gdzieś na piętro taszczy zakupy
a staś?? nie ma domu mieszkania chałupy
inni odkładają na czynsz kredyt i media
stasio nie może – o! bezdomności wredna!
pan domu workami wynosi odpady
staś bez wynoszenia musi dawać radę
szczęśliwy kto ma dom i w nim zasiada
choć sąsiadkę ma zołzę i wrednego sąsiada
na koniec do drzwi dzwoni taka puenta
…bez domu tułałbym się …
po hotelach i apartamentach
wtorek, 23 stycznia 2018
WIERSZYK SENIORALNO - PREMIEROWY
w pokoiku na stoliku
przy słoiku (lecz to pikuś)
leży mały biały kwit
a na kwicie? o żesz shit!
a no właśnie a na kwicie
ktoś pożycza coś sowicie
inny ktoś mu to kwituje
teraz się tym kwitem szczuje
pokazuje kwita rąbek
i nagłaśnia sekcją trąbek
że się ma na kogoś kwit
mija noc przychodzi świt
...i nic!
czy ten kwit to jakiś pic?
ależ skąd kwit jak kwit
chce obalić jeden mit
czeka właśnie na audiencję
lecz gospodarz ma demencję
piątek, 19 stycznia 2018
Wierszyk inspirowany twórczością mi-styka Rymkiewicza
sklep jeszcze zamknięty. bo chyba sklepową
starą zabrali a dali jakąś nową
handel- powiadają wtedy się opłaca
gdy butelka co zwrotna na zad już nie wraca
handel orzekli w centrali w Lizbonie
nie warto oddawać w autochtonów dłonie
niech te się urobią po pas i po szyje
haruje więc sklepowa a zyski? no! czyje!
I znowu dwie mety – a w jednej niestety
nie dają wina - jak dawniej - na zeszyt
I znowu dwa źródła jedno za granicą
czy ludzie do diabła tego nie widzą?
zamiast po bożemu iść do pani Jadzi
wózek z biedronki nasz naród prowadzi
pani Jadzia na miejscu
- do sklepu pod górkę
I nawet nie pozwolą zakąsić ogórkiem
chcą nam wyrugować Jadwigę z biznesu
obsadzili swoich po spółkach prezesów
I knują podstępnie kary chcą nakładać
że niby jak? co! Jadwiga ma spadać?
a kartę ma piękną na medal zasługi
wódkę sprzedawała już czas bardzo długi
santo subito normalnie do k...tfu! do pioruna!
niezłomna jak zawsze wyklęta w komunach
trzeba coś z tym zrobić!
obudź się Godzillo!
rozpędzić psubratów!.. by było jak było!
I jest tak - że to pan musi zachować metę Jadzi
panie Jarku kochany!.. nic pan nie poradzi
poniedziałek, 15 stycznia 2018
wierszyk refluksyjny
dostał raz wierszyk opryszczki na frazie
strasznie się drapał po jednym wyrazie
i rym mu się sypał i rytm miał gorączkę
aż nadmiar metafor odciągano sączkiem
leżało wierszydło na wznak i na brzuchu
odczuwając pieczenie przy najmniejszym ruchu
aż od jednej na marginesie nieistotnej notki
poczuło nudności i ...zwróciło dwie zwrotki
[ ...........................................................
.......................jeśli czytelnik nie zaśnie
to to jest miejsce po tych zwrotach właśnie
...........................................................................]
wierszyk odżył od razu i się recytuje
bo nic go nie męczy i zdrowia nie psuje
wyciera zdrową puentą buzię z resztek piany
a z treści...( o!fuj!) wnioskuję - była z dobrej zmiany
niedziela, 14 stycznia 2018
WOŚPaniom i WOŚPanom
zagrała orkiestra przy zimnej niedzieli
ludzie się po kraju na zbiórkę skrzyknęli
z życzliwością wielką wkładają do puszek
a chlebek się składa z maleńkich okruszek
więc każde ździebełko każdy drobny kłosek
zebrano z pietyzmem z miast miasteczek wiosek
zbierano pieniądze uśmiechy uściski
cieplutkie serdeczne życzliwe i bliskie
dla małych Polaków od tych większych nieco
choć niektórych zabrakło i szukaj ze świecą
tych co się martwili że nas wciąż za mało
i którym korytko mile połechtalo
zabrakło panny krysi choć nikt jej nie czekał
pana tarczyńskiego- biedak się zaszczekał
kilku innych panów bez znaczenia pani
jedna nawet czmychła ponoć do jordani
by nauczać tego co już wiedzą w domu-
- jak się nie daje pieniędzy na nic i nikomu
zagrała orkiestra przy niedzieli zimnej
ubierzmy się ciepło bo nie będzie innej
zagrajmy z uśmiechem choć rządzą smutasy
a muza nie poleci przez pola przez lasy
piątek, 12 stycznia 2018
POŻEGNANIE Z BRONIĄ
cudownie pani wygląda pani Broniu kochana
cieszę się że pani pyta o zdrowie
tu teraz nastąpi pewna drobna korekta- zmiana
przyjdzie Mariusz to resztę opowie
klatki proszę sprzątać dalej jakby nic się nie stało
schody na mokro dwa razy dziennie
acha! przyznałem pani medal - wiem ! wiem to mało
ale to tak nagle... się okazało ...i beze mnie
wszystko dzisiaj wygląda troszeczkę inaczej
ech! te mury to biurko i fotel
pani Broniu błagam!- niech pani nie płacze!
bo....i ja mam na łzy ochotę
no! posiedzieliśmy na mnie pora- czas znaczy
bo już następca na schodach sapie
niedługo tu wrócę moja droga choć inaczej
pewnie jako prezydent?
król?!
nie! jako papież!!!
środa, 10 stycznia 2018
Wierszyk Nie-Lota
w pięknych miastach- sodoma- gomora
jak pączek w maśle żył-był elektorat
i choć byli przeważnie przytomni
dopuszczali się wstrętnych sodomii
a to żonę gomorczyk okładał
a to ta poszła wnet do sąsiada
to znów smrodził sodomit powietrze
a na tamtego poszli ci we trzech
zawierzając doczesność w prałatach
dybał z nożem braciszek na brata
obce mienie chowając do wora
twierdząc że właśnie tak powstał z kolan
czarne chmury zawisły nad światem
ale ten zwany tu elektoratem
nic a nic sobie z tego nie robił
wierząc że taki nierząd go zdobi
przyszła krys(ś)ka spłoneły dwa miasta
może czas wreszcie dziś krzyknąć - basta!
choć się jeden z drugim łakomi
uniknijmy pokus sodomii
jak pączek w maśle żył-był elektorat
i choć byli przeważnie przytomni
dopuszczali się wstrętnych sodomii
a to żonę gomorczyk okładał
a to ta poszła wnet do sąsiada
to znów smrodził sodomit powietrze
a na tamtego poszli ci we trzech
zawierzając doczesność w prałatach
dybał z nożem braciszek na brata
obce mienie chowając do wora
twierdząc że właśnie tak powstał z kolan
czarne chmury zawisły nad światem
ale ten zwany tu elektoratem
nic a nic sobie z tego nie robił
wierząc że taki nierząd go zdobi
przyszła krys(ś)ka spłoneły dwa miasta
może czas wreszcie dziś krzyknąć - basta!
choć się jeden z drugim łakomi
uniknijmy pokus sodomii
wtorek, 9 stycznia 2018
w wigilię przed pięcioma miesięcznicami jedną tygodnicą i dwoma dnicami przed narodzeniem pana k
narodziny pana nie żadna żałoba
idą niosąc dary królowie do żłoba
idą alejami przystają przy palmie
aby doręczenie było nieformalne
chowają faktury wyrzucają torby
za królami idą książąt wdzięcznych hordy
nie patrzą za siebie co ich to obchodzi
w przodzie zasłużeni tył oddając młodzi
wyszło nawet słonko i deszczyk nie pada
sunie z lepszy sortem długa kawalkada
wreszcie - nowogrodzka!- skąd tu tyle błota?
pokłony oddają i ...żwirek dla kota
zagadka ekologiczna z rekomstrukcją w tle
prosiły korniki bobry i żubry
by usunąć przeszkodę z którą szły na udry
błagały zające rysie jelenie
by odmienić oblicze co obraża ziemię
żądały wilki dziki nawet małe pliszki
by obwiesić tą zarazę - szkodnika za szyszki
trudna to zagadka lecz może wiecie dzieci
kogo dziś historia wyrzuca do śmieci?
poniedziałek, 8 stycznia 2018
Wierszyk Obronno- Zaczepny
do granic kraju zakradł się wróg
przekroczył ją wszystkim czym tylko mógł
czołgi rakiety piechota drony
biją na alarm kościelne dzwony
mężna obrona czeka na sygnał
po którym obcą potęgę wygna
dzwonią do siebie wszelkie czynniki
prężą się dumnie nowe pomniki
i już minister czyta orędzie -
-klęcząc nawet na chwilę nie siędzie
bo młodzież do służby w ordynku gotowa
wsłuchana w tembr głosu jego i słowa
po których każdy ściska różaniec
nim uda się wreszcie rzucić na szaniec
głos w końcu cichnie wzbierają ulice
do granic ze śpiewem strojni w włośnice
idą żołnierze w świętej celebrze
nad wisłę narew san świder biebrzę
szeleszczą na wietrze obrazki święte
aż trwoga wstępuje w hufce przeklęte
i z lękiem patrzą na święte szyki
a tym modlitwa nie schodzi z grdyki
i rażą we wroga zdrowaś maryją
jedni już pierzchli inni się kryją
lecz nie masz ucieczki przed armią - jak wyżej
- co się pod czołgi pokłada krzyżem
a wrażym siłom klepie pacierze
i święconą wodą na komputerze
wniwecz obraca plany zbójeckie!
o! św. józefie! bez dziecka i z dzieckiem
miej że w opiece te obce nacje
które planują u nas wakacje
środa, 3 stycznia 2018
remanent
ech początek roku i znowu mam remanent
i tak- jedna sztuka - uświniony niemożebnie parlament
potem komplet używany - prezesa i drabinki
dwa metry bieżące -stosowanej w lotnictwie linki
dalej...pół miliona różańców i medalików bojowych
znaczna część odciągniętej zawartości oleju z głowy
jedna znana caryca po gruntownej renowacji
co my tu mamy dalej? manko! -brak masła do kolacji!
konstytucja na sztukę z wyrwanymi stronami
ekspuszcza jeszcze ciepła zasypana wiórami
beata z odzysku we wściekle żółtym wdzianku
smog - w dużej ilości szczególnie o poranku
trzy niezłomne akredytacje do san eskobaru
korona królów z tworzywa warta kłaków paru
suweren - jedna szósta - liczony za połowę
żyrandol z pałacu co spadł komuś na głowę
modlitwy w języku polskim całkiem niewysłuchane
kilkaset mord zdradzieckich hmmm ...znajome jakoś same!
pół wiadra wody termalnej skutej w lodową bryłę
napis na mount everest" ryś czarnecki - tu byłem"
penelopa z psem bez łuku za to z przydługą laską
dwa miliony ogarków tyleż zapałek z wytartą draską
komplet wolnych krzeseł na recitalach pana janka
ogórek małosolny z octu w białoczerwonych wiankach
kilkaset zaćmień umysłu i jedno niecałe słońca
będę tak liczył do maja chyba ...bo lista nie ma końca...
wtorek, 2 stycznia 2018
wierszyk czterech skoczni
naszym sportem narodowym
są skoki
oglądamy je w telewizji
sami skaczemy
na boki
podskakujemy w pracy i w domu
niemal już od kołyski
zupełnie bezinteresownie
nie licząc na poklask i zyski
skaczemy na teneryfę
i wskakujemy do wanny
wyskakujemy na browar
obskakujemy panny
hobby naszą odskocznią
hymnem mazurek skoczny
kanały przeskakujemy
na majówce jump nasz dorocznym
skaczemy po fajki bo zimno
do sklepu na spadochronie
skaczemy bo lubimy chcemy
bo jesteśmy w ogonie
w takt muzyki na rozkaz
na złość na zaproszenie
skaczemy w własnym imieniu
cudzym na czyjeś mienie
czasem z czymś wyskoczymy
myślą uczynkiem lub słowem
w podskokach solo czmychamy
narodowo skoczyliśmy ...na głowę
Subskrybuj:
Posty (Atom)