Ciemność i cisza wypełniały te pierwsze chwile.
Sięgnął gdzie nie siegało nic i nikt przed nim. Wydobył z pustki światło.
Narodziły się przeciwieństwa.
Sięgnął zatem do do wyłaniającej się myśli tworząc przeciwieństwo ciszy. Nadał jej rózne barwy natężenia i skale. Udany pomysł z dzwiękiem nasunął mu jeszcze lepszy. Wypełnił przestrzeń kolorem, sięgając po biel pod różnym kątem.
Nicości nadał punkt podparcia sięgając po słowo które stało się ciałem.
Odtąd co rusz sięgał po nowe środki wyrazu. Przelewając myśli w oceany, skupiając się na kontynentach, błyskając czapami lodu. Tchnąc mgły i zamglenia, zachmurzenia duże do umiarkowanych.
Na końcu od niechcenia sięgnął do ożywienia materii. Efekt nie był zadawalający. Czegoś brakowało i należało coś z tym zrobić. Tylko co?
Sięgnął do kieszeni...
wyjął zapalniczkę, podpalił kartkę i patrzył jak świat płonie
OdpowiedzUsuńwyjaśnieniem jest tu tytuł;))))
OdpowiedzUsuńskórę też można spalić :)
OdpowiedzUsuńi wyjął kryształową kulę i kluczyki do srebrnego porsche? ;)
OdpowiedzUsuńA może wyjął pańską skórkę?... :)
OdpowiedzUsuńhe he:)), myślałem że to będzie aż nazbyt czytelne co wyjął. Tym czasem okazało się że wcale nie:))). A podpowiedzi są dwie. Dziewiąta skóra i kieszeń, a raczej coś co się w niej trzyma:))).Ech...muszę popracować nad przekazem:))))
OdpowiedzUsuńTylko nie wyjmuj nic z kieszeni, póki nie upewnisz się, że tym razem to dobry pomysł;)
OdpowiedzUsuń:)))ja mam puste kieszonki;))))
OdpowiedzUsuń