wtorek, 22 listopada 2011

kobieta i buty

Są jak zwierciadło złej królowej. Mają jedno zadanie. Odzwierciedlać piękno, ukrytej za starannym maskowaniem, duszy nosicielki. Stała pogoń za uciekającym czasem potrzebuje solidnych butów. A bieg to morderczy, na kilkanaście par wiernych, prawdę mówiących butów.
*
   Kobieta podeszła do lady. Wystylizowana poza zimnej obojętności wyraźnie przegrywała z rozedrganym głosem i nieposłuszną dłonią kurczowo zaciśniętą na torebce.
- Czy z tych na wystawie są siódemki? - zaczerwieniła się na myśl że zabrzmiało to zbyt błagalnie.
- Ostatnią parę przymierza tamta pani.
Krew gwałtownie uderzyła kobiecie do głowy. Odruchowo obejrzała się w kierunku
wskazanym przez nos ekspedientki.
Na pufie przed lustrem, siedziała obleśnie gruba baba, mocując się z jej pantofelkami. Noski zadarte błagalnie zdawały się krzyczeć: "niech mi ktoś pomoże!". Ciężki naszyjnik uderzał w nie bezlitośnie, barbarzyńsko smagając błyszczące lico.
Nie widzi pani że za małe! - wydarła się oskarżycielsko. - Ten kolor w ogóle do pani nie pasuje, moja droga. Ma pani typ urody północny i pastele dodadzą tylko sylwetce wrażenia masywności. - plotła trzy po trzy. 
Wyraz tępego odrętwienia na twarzy babsztyla, zachęcał do słowotoku.
Teraz jak drapieżnik wietrzący ofiarę wiedziała, że pantofelków nie wypuści już z rąk. Ten kaszalot jeszcze nie wie z kim ma do czynienia, ha!
- Ja bym radziła tamte czarne. Świetnie pasują do pani owalu twarzy, brwi. A czarny pasuje do wszystkiego. Wystarczy założyć cokolwiek i będzie pani szykownie wyglądać. Mąż nie mówił pani, że w czerni pani do twarzy?
He he, numer z mężem zawsze działa. One myślą, że ktoś uwierzy, że mogą kogoś w ogóle mieć.
No i czarny wyszczupla! - wypaliła niczym ostateczna wyrocznia. 
- Taaak ... - dobyło się z gardzieli chrapliwe ni to pytanie, ni to potwierdzenie.
Tak, tak, droga pani! Czarny zawsze modny, można do pracy, na spotkanie towarzyskie, a nawet na pogrzeb. - ostatnie słowo, wypowiedziane w żartobliwym tonie, miało do końca rozładować sytuację i omamić sprawczynię zamachu, na jej wymarzone buciki w kolorze delikatnej pistacji.
Babsztyl poderwał się z pufy. 
Czerwona, chora cera nabrała jeszcze bardziej ceglanego koloru. Gałki oczu niemal nie wyskoczyły jej z orbit, kiedy dźwignęła się z delikatnym pierdnięciem.
- Pogrzeb! - wrzasnęła kobiecie prosto w twarz - Pogrzeb!!! A co pani kurwa może wiedzieć o pogrzebach! Jestem szesnastym dzieckiem moich rodziców. Najstarszy z braci zmarł gdy miałam szesnaście lat. Teraz mam trzydzieści dwa i nie mam już rodzeństwa. Co roku na wiosnę żegnam kogoś z rodziny. Czarny powiada pani! Rzygam czernią! Noszę ją nieprzerwanie od kiedy miałam czternaście lat, od śmierci ojca. Gówno mnie obchodzi czy czarny wyszczupla czy nie! Rozumie pani! Nie obchodzi mnie nawet czy te buty na mnie pasują czy nie! I pani nic do tego. Kupię te cholerne buty, choćbym miała ich nigdy nie założyć!
Zapadła druzgocąca cisza. 
Oczy wszystkich oskarżycielsko skierowane w stronę kobiety, smagały jej niewzruszony uśmiech, poddając testowi na wytrzymałość wszystkie mięśnie twarzy. Musiała przerwać tę nieznośną ciszę. Natychmiast. 
I odzyskać buty.
- A może zje pani jabłuszko?

15 komentarzy:

  1. a nie mówiłam!!!! wszystko potrafisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. no do powieści to mi jeszcze brakuje:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesiek......ja chcę wiedzieć,co bylo dalej!!!!!!

    Znakomity tekst.Znakomity!


    Buła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bułeczko, poszła do następnego sklepu i tam kozacki zaczęły wołać "weź nas, weź nas" a tu karta nie działa, bankomatu nie ma i w portfelu tylko 5 zł. Jednym słowem horror ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. :)))))))))))))))))))))

    :)))))))))))

    :))))))

    Dobranoc,Dorko!

    :)))

    Bula.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawa dla całego tekstu, a zwłaszcza dla zdania: "Stała pogoń za uciekającym czasem potrzebuje solidnych butów." !!! Majstersztyk!

    OdpowiedzUsuń
  7. :))) no to cieszę się, kobieta i buty to trudny, ale wdzięczny temat:))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest czwarta rano...kleję sandałki Powsinogi.:)))

    Trzymajcie jutro kciuki...zakłada wygodne buty..i rusza w drogę....

    A ja już tęsknię...
    chcialam napisać wiersz

    nie mogę

    kleję te sandałki

    i szyję nieśmiertelne podróznicze szarawary w palmy ,ktore byly z Agatą w slowackich jaskiniach i w Krakowie i nad Bugiem i na Borneo jedyne ukochane i przynoszace szczęście...jadą także jutro o 18 w drogę w tej wilelkiej zielonej walizie....trzymajcie kciuki,proszę..
    Bula.

    OdpowiedzUsuń
  9. trzymamy kciuki u rąk i nóg:))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Tzn. DZIS!!!!!:)))))

    Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tekst cudowny! Przeczytałam jednym tchem. Nic dodać, nic ująć!
    Brawo Wiesiu!
    Dorka ma rację pisząc, że wszystko potrafisz! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. z panelami było podobnie. Mówił, że nie potrafi a leżą HA!! Leonardo ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. :))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń