środa, 14 grudnia 2011

fiu bździu

nawet jak nic się nie dzieje
dokoła
nie spada samolot
 ani  baba goła
nie lata po klatce
za mężem łajdakiem
nawet gdy uginam się
pod czasu brakiem
tak sobie myślę
że fajnie by było
gdyby to życie
samemu się szyło
wkładało gałganki
do środka szmatki
jakieś trociny
suszone kwiatki
stare gazety
i na okrętce
zszywało się dzień
za dniem naprędce
na koniec szmaciankę
wychaną sytą
określałoby się mianem
kobitą lub facetem
i stawiało w oknie
w gromadzie coby nie było
samotnie
obok pluszowych dziadków
praprzodków
zamiast jakiś kaktusów
paprotków
po napychaniu
siup na parapet
siedziałby sobie tam
taki mapet
pokój miał w pupie
i ładne widoki-
miałyby zwłoki-
bez chwili  zwłoki
i niepewności
co ziemia kryje
a tak se człowiek
z dnia na dzień żyje
co tam napycha
to mu wyleci
na oknie stoją jakieś
rupiecie
a życie płynie
w telewizorze
o rany julek!
co ja dzisiaj tworzę!;)

3 komentarze:

  1. Ja se napycham i rzeczywiście, nie mam wątpliwości...w tej sprawie;)
    Wiesiu, fantastyczny wiersz!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a teraz siedzą i jedzą:))))

    Wiesiu!!!!!

    Ten wiersz jest bardzo,bardzo ....:))))))
    No,cudny jest!!!

    B.

    OdpowiedzUsuń