sobota, 31 marca 2012

cisza i bez maku

kot parapetem oddycha okno widokiem niańczy
świeża trawa przepraszając
pije
później z kotem zatańczy 
wiatr popycha czas na 
krawędzie
zagaja do ucha  śniąc plany
tulipan przysiadł cicho po kolędzie
zmęczony  zwiastowaniem  
bez zmiany 
lubię tę chwilę zamkniętą deszczem
względnością pełną rokowań
psa na wycieraczce czekającego gości
kota przyczajonego na słowa



się nie znam

nie znam się na poezji 
znam się na sobie
co mi wisi a co ku ozdobie
dnia wieczoru czasem krótkiej  chwili 
kiedy powali na kolana 
a kiedy podskórnie zakwili
do serca przypadnie zastanowi
mrugnie okiem da wędkę by złowić

czuję 
gdy tylko ładnie wygląda  i niczego nie wnosi
wiem
co mnie odrzuca a co czytać prosi
co rozrzewnia w czym mi jest lirycznie
co lubię czytać a  nad czym idiotycznie
wytężam szarą masę
lubię 
co rozumiem i co czytać da się

nie znam się na poezji lecz mam to widać gdzieś
podpisano: człowiek czytelnik ja...
wieś

gała

dzionek latoś piękny trochę wilgotny
"trzy korki karny " "bramkarz wylotny"
lato jeszcz nie wie  ale żona pozwala
"kto się znachala ten zapierdala"
"zmiana stron po trzeciej połowie"
jeszcze tylko zgoda pzpn-u
bo jak ktoś doniesie a ten się dowie...

piątek, 30 marca 2012

Szczecin

ziemia ciężka od rdzy
najprawdziwsza teraz
w odłażącej bąblami
pastelowej sukience

stocznia w opadniętych
powiekach
zamknęła najlepsze
rozdziały
powietrze odsłania
kikuty gorsetu

naczelny bez dwóch zdań

reduktor naczelny zwołał zebranie
przyszli potulnie zaproszeni na nie
licząc że w większym gronie 
jakoś da się schować
stanęli pod ścianą

zaczął redukować
najpierw spokojnie od tlenu
na sali
potem zredukował 
 tych co omdlewali
co stali z brzegu
i w drugim szeregu
pierwszych od końca
drugich po bogu
z listy zredukował
nieobecne (w połogu)
na końcu chciał siebie
zredukować lecz
przypomniał coś sobie
wypadł z dłoni miecz
zakrzyknął w obłędzie:
to jest jakieś chore!
au! a nie u no przecież!
jestem redaktorem!




PIN ok i o

zerwany ze sznurków pajacyk z drewna
po szyję w błocie wolny
uśmiecha się  sprawną ręką

czwartek, 29 marca 2012

eremiasz 24

eremiasz zastygł w bezruchu
pomyślał że takie stygnięcie to nic dobrego
musiałby potem włożyć wysiłek aby powrócić
do zwyczajowej eremiaszowej temperatury
z drugiej strony też nic złego 
nie produkując ciepła zaoszczędza mnóstwo
energi potrzebnej do podtrzymywania stałej ciepłoty ciała
trzeba było szybko podjąć decyzję zanim wystygnie do reszty
zapach stygnącej zupy poderwał go do garnka

dzikie zwierzęta miejskie


środa, 28 marca 2012

urodzona by uśmiechać

panna różyczka dziś kończy rok
dziarsko już w następny robi krok
przylepka mamusi słoneczko tatusia
ulubiona siostrzyczka jędrka i kajtusia
oczko w głowie dziadków
bicz boży na tośkę
nasz malutki skarbek
 nie przesadzę troszkę
gdy tak jej w imieniu wszystkich podziękuję
(ach łza wypadła- w chustkę zapakuję)
że nas wybrała na uśmiechu obiekty
sto lat różyczko!
a niech ty:))))))

Piotrków ;)

wróciłem znowu dlaczego nie wiem
księżyca lico rozjaśnia noc
a ja już niczego nie jestem pewien
nieśmiało stawiam za mrokiem krok

czy jesteś tutaj w pamięci krzeseł
cień co przemyka to czy to ty
ostatnim  razem  był wtedy wrzesień
paliłaś vogue w płaszcz wplótł się dym

klucz zatrzymalem ty obiecałaś
słowa to tylko ech szkoda słów
a mnie w tym czasie cezaria grała
w życiu  zakładka na tamtym dniu

za siedmioma górami za siedmioma murami

zmarł pewien bardzo zacny kanonik
a że za życia nie odwiedzał go nikt
nic właściwie o nim do dziś nie wiadomo
no może tyle że był z  gatunku homo

drobiazg wszelaki z pól i łąk

ŁOŚ
po co właściwie pisać o łosiu
gdyby zwierz chociaż  na sobie nosił
skórę lamparta
a tak cóż 
nawet nie wiem czy jego coś warta

ŻURAWIE
lecą lecą żurawie
ale czy ktoś widział takiego
w warszawie?

ŻABA
złapała żaba jednego draba
pomogła przejść przez drogę
będę wracała tędy jesienią
poczekaj to wrócić pomogę

ZAJĘCE
coś kręcę
bo nie pisze się zajęce
tylko zające
i tu wtrące
że jeden taki
co nie wie jak pisać
gryzmoli - szaraki
a bóg jeden pamięta
dajmy na to zeus
że tak naprawdę
to najzwyklejszy
lepus europaeus

wtorek, 27 marca 2012

taki poeta

żywot zazwyczaj ma przerąbany
w chronicznym dziele na wszystkie zmiany
na pierwszej pisze na drugiej myśli   
na trzeciej walczy by znaleźć"wyślij"

często też noszą twórcę na noszach
gdy przez pomyłkę wrzuci do "kosza"
dlatego muzą jego liryki
są absolwentki informatyki



wehikuł czasu



czas wehikułu!
koniec z przyparciem
przypadkiem do muru
już nie zaskoczy  co będzie potem
zestaw promocyjny
z instrukcją wejściem USB i pilotem
do nabycia... zaraz zaraz
założę okulary...
bla bla bla..jak będziesz za sta...stary?
i głuchy jak pień?
wehikułem czasu zmień!

no jasne że zmienię 
jak dostanę urządzenie
cofnę i przed moim domem dąb
zakorzenię

przywalę heńkowi za ankę
obstawię na pewniaka
w pardubickiej jakąś bańkę

wykupię pod przyszłe autostrady
po taniości kawał lasu
ech rzućmy okiem dla pewności
"kukułki czasu"- 
- do zegara z kurantem...

allegro furiato

mam słowa użyję śmiertelnie ugodzę
narazie zaśliniony przytrzymuję wodze
ale spuszczę w potrzebie
podbiegną do gardła
no proszę jakie wściekłe
puenta mi  się 
zeżarła

gdyby

gdyby jutro stało się nie do zniesienia albo
jeszcze dzisiaj
gdybyś posiał portwel rozbił auto
zgubił zęby misia
dzieci nie zdały matury żona przesoliła zupę
szef  w pracy po złości dał ci ostro
w dupę
zus się wypiął w biedzie fiskus wyliczył 
zaległy podatek
mechanik nie oddał samochodu teść roztrwonil
spadek
jednym słowem gdyby jutro czy nawet dzisiaj
okazało się do bani

zostańcie z blogiem kochani

poniedziałek, 26 marca 2012

przedpole

byle nie oddać pola
ściągam ostro konia
oj dola moja kozacza dola

nad głową sztandar
tam wronie zasiada
z gniewnie wypiętego zadka
na nieprzyjaciół 
zemsta nagła spada

przede mną bój krwawy
po mnie żaden spadek
nic o co warto  kopie skruszyć
w sam raz by dobyć szabli
ostro naprzód ruszyć

przedrzeć się przez szańce
sieć na oślep w furii
przepadnijcie zczęznijcie
ech wrogowie durni
przegranym jasyr
wygranym piedestał...

...przepraszam!
pan tu chyba nie stał?

loteria


dzień ładny choć duszny
uwija się kadra
w przebłyskach słońca 
pojaśniały wiadra
parują kartofle czy raczej
ziemniaki
proszę nie napierać i
nie robić draki
każdy dostanie każdy 
przewidziany
a około piętnastej na sam
koniec zmiany
będzie losowanie w konkursie
piękności
poznamy laureata i jego wnętrze
aż do kości

niezjedzone ziemniaki parują
z koryta
dlaczego świnie pobladły
nikt ich  nie zapyta

będę wieczorem

wpadnę do ciebie na początek końca
kiełbaski  i popcorn usmażymy
od słońca
na wyścigi zaczniemy wypatrywać w dali
w tym  podniosłym momencie pierwszej 
wielkiej fali
a może kometą nam dopisze szczęście
chwycimy ją wzrokiem za ogon
 zawzięcie
zachwyceni widokiem niecodziennym przecie
ulotnimy się w ostatniej chwili najnormalniej
w świecie




sobota, 24 marca 2012

krasotka

w wiosenne popołudnie  lody jadła 
na ławce 
zazdrościłem czekoladze warflowi
śmietance
starszej pani obok przycupniętej
cicho
ławce zazdrościłem słońcu -nade 
wszystko
że bezceremonialnie obejmuję tę krasotkę
całą
tyle szczęścia mojego że dziś nie 
padało
nie musiałem wyjeżdzać ani spraszać 
gości
i mogłem tak wiosennie zielenieć
z zazdrości


nie w każdym wianku bratki



uda biodra wszystko nasze
jak mina?
nie grymaszę!
z wianka zjadłem polny kwiat
kącik ust od niego spadł
potem podniósł się i znów
wreszcie w uśmiech złożył 
ufff
mimowolny acz liryczny
oj tam oj tam ... sardoniczny?

Ona

są takie chwile
gdy myślę o tobie
z dużej litery

jesteś blisko
namacalnie
i wcale się nie boję
dopiero później
jestem 
żywy

piątek, 23 marca 2012

jeżyk

zajeżył się jeżyk podreptał poczłapał
na koniec najpiękniejszą papierówkę złapał
a już do jeża ciągną jeży stada
hej jeżu daj je mnie bo czy tak wypada
byś z jabłuszkoem sterczał tak bez obdzielenia
jeżyk ma problem bez zastanowienia
owocu nie odda a rąk las przed nosem
jeżyk nasz ukończyłbył  już kilka wiosen
decyzje ma podjąć komu dać hmmm...komu?
uznanemu autorowi kilku grubych tomów
a może autorce jednej miniaturki
odda będzie znaczyć składanie laurki
dla dorobku życia poszczególnych jeży
nasz jeżyk co nigdy przecież nie był jerzy
smoki szanując i nie walcząc z nimi
od wysiłku z każdej igiełeczki dymi
za każdym wyborem widzi przecież jeża
którego ukrzywdzić? kogo ma nam nie żal-
być po tym wyborze jak wybrać co czynić
by nie było gorzej?
wielkim czy małym udanym czy nie
wróżyła jeżyca  igiełkę na dwie
gdyby choć jabłek miał on cały skład
i tak rozmyślając...
sam jabłuszko zjadł

tomik

uśmiech leciutki
śmieszek radosny
rechotek frywolny
z samego serca wiosny

troszeczkę smutku
łza jedna czy dwie
dramat jednostki
ale w szerszym tle

sukienka 
w kontekstach
w podtekstach szale
rzewne monologi
dialogów korale

wszystko się
wydało

i bardzo dobrze
brawo 
wspaniale

czwartek, 22 marca 2012

moja droga


nie leżysz
w martwej naturze butów
niech nie zwiedzie cię
szpiczastość zadartych nosków

zostałem ściśle za sznurowaniami

bogato

mam bogatą osobowość
stwierdził akwizytor
i chyba wiedział co mówi
bo mówił bez przerwy

a moja bogata osobowość?
okazało się że ma nerwy

rola

poorana myśl poranna

sypię ziarna
wschodzi ostem
nieoczekiwany plon

a miało być proste

sztuka

szukam sztuki
widział kto?
jedno dno i drugie dno
słyszę!
stuka!- ohoho!

jest gdzieś blisko
nawet tuż
widzę plamę
nie...to tusz

ale słyszę!
stuk puk puk!
któżby inny 
tak się tłukł?
zwrot na pięcie...
w lustrze tłuk

razem ze mną 
sztuki szukasz?

jest! za drzwiami!
wali puka
prędko!
złapmy ją za twarz!
klucz zasuwa klamka
masz!

nie ma 
sztuki ani sztuki
tylko jakieś stuki puki
czmychnął podmiot
już za róg
i z oddali stuku puk
stuku puk

środa, 21 marca 2012

jawa

zarys ust piersi
kibić
pieprzyk na lewej skroni
nie mógł chybić
jest
na wyciągnięcie dłoni

przytrzymał wzrok
na kolanie
podciągnął do łona
taaaak...
to ta właśnie
...wyśniona

dla niego
jego
przez niego

na wieki

z ociąganiem
odłożył szkicownik
pora na leki

brzydki( z komentarzy)

brzydki brzydal z ostrą brzytwą
po podwórku goni z łydką
ciętą brzydko pod kolanem
ja się brzydzę takim panem
czekam aż mu ta wypadnie
wtedy powiem: fe! nieładnie!

work zwany job-em

work

jęknęły maszyny
ruszyły z kopyta
prąd ruszyl turbiny
a jak?- mnie nie pytaj

gwar rozmów ucichł
każdy ma zadanie
ktoś się w wir już rzucił
reszta patrzy na nie

za dłuta nie chwyta
nie po to tu przyszli
jeden za nich robi
to reszta zań myśli

jeden za wszystkich 
wszyscy za jednego
ot się naczytali
dumasa jednego

wtorek, 20 marca 2012

sypię się

czytam księgę rodzaju
zabili go i uciekł
rozmawiam z synem
marnotrawnym
o zgubionym bucie
wszędzie tyle odniesień
może ktoś odniesie
"idzie grześ przez wieś
worek piasku niesie"
jutro wrócę do księgi
zgubi się piłka wiosna
zęby jesień
"a przez dziurkę piasek ciurkiem
sypie się" za wiesiem

sieję gdzie popadnie

gubię ładne słowa ot tak 
zawieruszam

szukam oczami przy ludziach
a ich nie ma
zapada cisza wypchana gestem

teraz
w ich miejsce  wchodzą nowe
elegancko punktualne
gdy ktoś  zajedzie drogę
albo gdy się potknę

trzymają mocno

sem


we śnie
jestem obleśnie
bogaty
szkoda że nie śpię
nie śnię ten sen na raty
raz się przyśnił i tyle
a tu wstać trzeba
za chwilę

poniedziałek, 19 marca 2012

tytuł gdzieś na końcu

nosił wszystkie 
szopak stary komór
sławoj
na własnych rękach
po ostatni kawałek 
papy
jego 
przydomki

eremiasz 23

eremiasz rzucał się przez sen niespokojnie
ekscytujący pomysł wyśniony cudownie
wydostawał się przez zaciśnięte usta
wypełniając erem zagadkowym w tym miejscu: "och"!
eremiasz wiedząc że to tylko sen starał się zanotować 
dokladnie w pamięci szczegóły sennego projektu,
prosta genialna myśl towarzysząca projekcji
nie dawała mu spokoju.
oto wielki okrąg zamykał koryto rzeki
przepływająca dotąd  bezproduktywnie 
rzeka wylewająca na wiosnę , wysychająca latem,zyskiwała
nowe oblicze.płynąc bez ujścia w kółko 
zapewniała dobrobyt, likwidowała biedę i niedostatek.żywiła i cieszyła
eremiasz w myślach już notował mowę zachęcającą mieszkańców
doliny do prac nad realizacją śmiałego projektu
nagle uśmiech zniknął z twarzy eremiasza.o jednym nie pomyślał
cały plan nagle popłynął w dół rzeki.eremiasz zasnął głęboko.
rano wstał straszliwie zmęczony.wiedział że był bliski przejścia
do historii.niestety przed nim do historii przeszło już powiedzenie
"nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki"- nie mógł zaprzepaścić
tak genialnej w swojej prostocie myśli.

Scesja


na przyjaciół małżonka
kuzyna piotra
pułk szwoleżerów
z naprzeciwka łotra
mleczarza listonosza
księdza po kolędzie
starszego pana w parku
co nie wierzył
że coś z tego będzie
na kolegę w pracy
sąsiada z letniska
na koszykarza NBI
choć mówił że niska
no jednym słowem 
na wszystkich i wszędzie
gdzie tylko bywała
odciążała męża
no i
cedowała


czas mi się porąbał

większe szczapki odkładam na później
nie należą do mnie
zabiorą je ludzie chętni
mojego ognia
mniejsze układam pieczołowicie
w stosiki
bawię się nimi w budowanie
małych domków
nie rozróżniam ich jednak
w popiele



21 maja 2011

niedziela, 18 marca 2012

tośka


niedziela





wróciła z kazania
pod wieczór
głodnego
nakarmiła 
łyżką do butów

-wstań i idź
  pies czeka

spacerkiem

na trakt w takt
warszawianki
na warszawiankę 
w rytm poleczki
na poleczki
na marszową nutę
na marszałkowskiej
marszrutę umila jazz
a mnie się  po głowie klepie
że wszędzie dobrze
ale w ciszy najlepiej

szszsz! raus!

nad pięknym modrym dunajcem
no!-tło zdarzeń jak w bajce!
grzeźnie po piasku walec
przed walcem do góry palec
bo spod walca na palcach para
czmychnąć się dokądś stara
a woda szemrze i mruga
i walca winowajcę
ruga
że stawiać gotów tu tamy
uśmiecha się do ramy
pana z panią nienagannej
w klasycznej pozie
i fajnej
walec nad modrym dunajcem
a mogło być jak w bajce
ech rajce

ej halino ej dziewczyno

na zew radosny jak jeden mąż
rzucili się ludzie 
przybywa wciąż
pęcznieje skarbiec od dziesięciny
choć nie do końca
brak jest haliny
a tu już rękę wyciąga lud
wytęża naród
 braterski trud
i dalej za kielnie pióra czy liny
i tylko brakuje nam
tu haliny
potrzeby rosną i nie ma rady
głodne wzywają
kraju posady
woda i ogień skutki przyczyny
może ktoś słyszał
co u haliny
no przecież wszyscy jak jeden mąż
a brak haliny
i weź tu zwiąż!
jak ona mogła jak ona śmiała
czeka podmiotu
już reszta cała
zabrakło sczęzło przepadło precz
piasek zasypał
radło i miecz
i tutaj puenta już nas zastała
widać halinę
kto chce też wała
(zobaczyć może w geście haliny)
ona tymczasem niewinna cała
były terminy
ale zaspała




Poeta

napisałeś wiersz
wdzięczny układ oceanów
ziemia między wersami

spokojny rytm żywiołów
czeka 
na wciąż nowe interpretacje

sobota, 17 marca 2012

Kaczka

zdjęcie dzięki uprzejmości Patrycji

piąta dama


w tali kart
dostała tę rolę
spryt albo fart

ukartowany

dawała zmiany
damie pik
flirtowała z karową
w dwie z treflową
sypiały z drugą połową
pik

kierowej pozostał
nerwowy tik
i problemy sercowe
kiedy musiała oddać
połowę
tali i męża za rękę

piąta wciskała
przekonanie z wdziękiem
że
potrzebna  wszędzie
na wojnie i w łożu
niezbędne zapasowe
koło u wozu

odróżniając się od
innych przywdziała
w tali swój
niepowtarzalny sznyt
w kolorze szarym
dumna dama- pit

piątek, 16 marca 2012

wiersz nie wprost liryczny

ten wiersz mi się nie udał
bo stałaś tyłem
a ja o tym przecież że byłem
jestem będę zawsze
ale z innej strony
a jakże

Agnieszka

ludzie  smutni od  pomieszkań
ech Agnieszka
ech
właścicielko kilku piesków
kotów trzech
w szafie zapomniana kiecka
ech Agnieszka
ech
znów niebieski stary sweter
heh
osiem godzin potem zwiewka
ech Agnieszka 
ech
rozpuść włosy wiatr niech targa
niech Agnieszka
ech...

och?

ach!

takie tam wędrowanie


zimą byłem młodszy
o te gówna spod śniegu
taka spóźniona refleksja
przychodząca w biegu
za uciekającym królikiem

a bieg zwyczajny pod prąd
mijam się z gotykiem
na horyzoncie zagrzebane
piaskiem po szyję
bezradne kikuty  antyku

dzień otwarty dla ptaków
wietrzenia 
akwedukty rzymskie łaźnie
i drzewo 
rozkłada ramiona 
uśmiecha się przyjaźnie


z dębu

srefa erogenna dębu
opadła żołędziem na piasek
wstydliwe przykryta szmatami

wiatr odsłoni z czasem

czwartek, 15 marca 2012

Tryfona



piękne imię miała Tryfona
i nogi jeszcze śliczne
wzięcie a jakże
przeważnie uliczne
ulica bowiem jej domem
była od zawsze
jej bytem jej mekką

choć czasem się zaprze
w bramie u rzeźnika
albo przy koszarach
to ceniła to miasto
i ludzi się starała

lubiła zakamarki ciemne 
i brudne ulice
a uczciwie dodam
że wzajemne wice
wersa było jej udziałem

i w tym miejscu
coś się zaplątałem
bo nie wiedzieć czemu
wybrałem Tryfonę
na wierszyk co  wychwalać
miał przecież...
 Mamonę

nieekologiczny

czy to już koniec ust
myślałem że się nie kończą

dzbany wyczerpane
 w spopielałych ogniskach

dwie bateryjki zużyte 
pordzewiałe od deszczu
w oczekiwaniu 
na zatrucie
środowiska

a d a m. (j) e d e n



gdy wąż spał  w kieszeni
powstaje szkic  chytry
a gdyby tak jabłko
posłużyło za wytrych?

do dzieła zatem
plan został uknuty
i nie ma odwrotu 
na szali leżą
buty

środa, 14 marca 2012

ad mina

rządzi
grymasem wartym
sekli
po kopalni
głównie wlekli
od Połocka
do Arabii 
(tam po rety)
płonące 
od grabi
 

no i . upa

już idą po niego
zapadła martwa cisza
on jeden wyraźnie
każden jeden słyszał
krok

nerwowo rzuca
głową
to na jeden
to na drugi
bok

skrzypnęły drzwi
oślepiło słońce
w jednej chwili
przed oczami
cały żywot

do szczęścia biegnące
dzieciństwo
amory
dole i niedole
a teraz już koniec
padołu

w rosole

takie sobie rozmyślania przy kawie

czy rzucając pogaństwo pomyślałby
Chrobry
że po latach rodacy chwalić będą-
dobry!
czy Kazimierz król marzył 
 w rozpasaniu
że lud nie wypomni mu tego 
w podaniu?
a znany mason Stasio wierzył że 
warte
cośkolwiek imprezki w salonie co
czwartek?
uplotą nam żywi historię po zgonie
oni lepiej wiedzą kiedy klaskać
w dłonie

co zapomnieć jak wydać
nasze życie zebrane

wracajcie!- dziewczyny
wina śpiewy kochane!

pikni k

panienka zrobiła listę
to ważne to oczywiste
bez tego ani rusz
jeszcze tamto i  już:

tomik poezji wieśniaka
sałatka warzywna w burakach
paluszki słone - dwie paczki
majtki na zmianę te w kaczki
wino czerwone w kartonie
krem półtłusty na dłonie
bułeczki i pastę z ryby
i wreszcie prezerwatywy-
sztuk raz

szybko nogi za pas
przez bramkę obok ochrony
nie patrząc na wszystkie strony
biegiem do  wozu i w gaz
z chłopakiem na piknik w las  z:

tomikiem poezji wieśniaka
sałatką warzywną w burakach
paluszkami słonymi - dwie paczki
majtkami na zmianę w te kaczki
winem czerwonem  w kartonie
kremem  półtłustym na dłonie
bułeczką i pastą z ryby
i wreszcie !
z prezerwatywą sztuk raz


w sam raz 
wybierają  polanę
w trawie i mchu rozkochaną
rozkładają  kocyk w krateczkę
na nią kładą chusteczkę
(na rogach nitką obszytą)
na nią zaś rekwizyty:

tomik poezji wieśniaka
sałatka warzywna w burakach
paluszki słone - dwie paczki
majtki na zmianę te w kaczki
wino czerwone w kartonie
krem półtłusty na dłonie
bułeczki i pastę z ryby
i wreszcie prezerwatywy
sztuk raz

to miejsce i ten czas
zaszumiał szyderczo las
słoneczko świeci mniej jasno
na kocu nieco przyciasno bo

tomik poezji wieśniaka
sałatka warzywna w burakach
paluszki słone - dwie paczki
majtki na zmianę te w kaczki
wino czerwone w kartonie
krem półtłusty na dłonie
bułeczki i pastę z ryby
i wreszcie prezerwatywy
sztuk raz

a zapał jakoś zgasl
jest chłopak jest dziewczyna
na miłość miejsca nie ma
bo przecież wiktuały
zajęły kocyk cały

chowają z powrotem
wracają
troszeczkę narzekając:

śmieszne prezerwatywy
jakieś bułki do ryby
gówniany krem na dłonie
tani sikacz  w kartonie
zbędne majtki te w kaczki
przeklętych paluszków dwie paczki
cholerną sałatkę w burakach

a wywal ten  tomik wieśniaka!


wtorek, 13 marca 2012

lala

papatrzmy na lalę 
lala jest szmaciana 
przypatrzmy uważniej
tam ...
z boku jest rana 
rozszerzmy ją trochę 
sprawdzmy co jest w środku! 
nić? 
zamotana 
nie na motku 
zaplątana straszliwie
 - widać nie ariadna -
zaszyjmy szybciutko 
Oooo! - teraz tak
bardzo ładna

kogucik ( z komentarza)

dwie kury na podwórku 
zapatrzone 
w kogucim kolorowym piórku
w dostojnym chodzie
w głośnym kukuryku
rywalizowując o niego (by nie robić krzyku)
rzuciły monetą - odrzucając noże
i cud stał się (pobladły)  
bo im przypadł
orzeł

pacjent

jeśli mnie kochasz 
to nie homeopatycznie
po takiej dawce 
nazbyt czuję się lirycznie
jakie owoce może wydać 
głuchy pień
zmień mi terapię miła
bardzo proszę zmień

poniedziałek, 12 marca 2012

ptak


optymistyczny

właściwie wszystko przeszło koło nosa
słońce mgła poranna rosa
mleczarz listonosz i świeża prasa
dzieciak do szkoły nie poszedł- maturalna klasa!:)
nie zrobiłem kanapek nie wypiłem kakao
ale za to
jak mi się dobrze spało

"w tak pięknych okolicznościach przyrody i tej, niepowtarzalnej.."





zanim ptaki rozpoczną swą  wędrówkę po niebie 
szumem traw rozkołyszą pierwszą  lekcje  świerszcze 
zanim słońce  opowie łanom zbóż o chlebie 
dając nocy na sen czasu więcej jeszcze 

nim chór ptaków o świcie zbierze burzę oklasków 
mądry pająk ladaco złapie much dwa tuziny 
nim zastygniesz w zachwycie z kawą w dłoni o brzasku 
kiedy z mgieł rosę spija sycąc wzrok dzięcielina 


wyciągnę dla ciebie kopytka



 
 

zlecenie

miałabym chęć dzisiaj na wiersz 
optymistyczny
rozluźniający sztywny układ mój
mimiczny
z dala od sacrum i od uczuć z dala 
też
no jednym słowem do pośmiania się
już wiesz
trochę rubaszny ale tak jak lubię
z klasą
i odpowiedni w formie w treści naszym
czasom
ma być wesoły bo tym smutnym mówię
pas
niech pan napisze jeśli znajdzie pan dziś
czas


( do nucenia)

dzisiejnik

w taki poniedziałek jak dziś
przyśnić się może wszystko
wieć lepiej wstawaj i idź
odhaczyć na liście nazwisko

zobacz dzień już rozkłada
warsztat światła i cienia
więc lepiej wstawaj i idź
nic  się przez weeckend nie zmienia

wierzyłeś ale już pas
los się do innych uśmiechał
więc lepiej wstawaj i idź
idź małpuj dalej człowieka

niedziela, 11 marca 2012

a jakoby nikogo nie było

jakżesz marny żywot człowieczy
że go wylewać stumieniem cieczy
w ustronie zwykliśmy
nikomu nie mówiąc
oto byliśmy

reks

jak to bez jabłka tato?
król musi mieć jabłko!
berło i jabłko

a jak zbliża się niebezpieczeństwo
i ojczyzna chce pomocy
to król może je zjeść

narodziny poezji

pierwsze  koślawe łzy stawiała
nakładem wykrochmalonych
koszul
nagła pustka lewej strony szafy
eksplodowała licznymi wznowieniami
 
w zapuszczonych  garnkach
ropięta tęsknota
za wystawnością
prozy

wehikam



pluszowa małpka bez ogona
uśmiechnięta po salwie
osuwa się po murze
rozlewa brązem łapek
po ziemi zatapiając w przeszłości
wzrok wlepia we mnie ku górze

na cegłach drzazgi po sercu
przybite strzałą
już nie pamiętam
czy się bałem czy bolało
została blizna na kręgosłupie
pierwsza oznaka starości
nabrany wiatr w marynarkę
z łatami w nieścisłości

dynia


a w moim oknie postawię dynię
widziałem taką jedną
w jakimś sklepie czy kinie
stała wdzięcznie
wychodowana na zlewkach
była do niej specjalna konewka
taka tylko dla niej
do niczego innego
bez prawa do korespondencji

tylko czy
to była na pewno dynia
bo może oznaka 
demencji

feel ateista

skąd ta kolekcja  znaczków
po zeszłej nocy?

przeglądam białe kruki
chowam na dzień
dla siebie w uśmiechach

wieczorem najlepsze
wymienimy w ciemno

sobota, 10 marca 2012

na noc

noc przekręcona na drugą stronę
wygasza gwiazdy łuną poranka
leżąc bezsilnie łzę rozpaczy ronię
obok z uśmiechem chrapie bogdanka
sen się dobija w myśli ostatnie
oblepia ciało cicho przyjemnie
ulegam przegrany zapadam w matnie

jakiż kochanek zasypia we mnie
;)

m jak nie wiem co

chciałbym abyś umarł z miłości

żenujące takie życie przez z
jak zus t rupia modlitwa
o kwitek na końcu języka w połowie
miesiąca
więc jeśli masz okazję umrzyj
z miłości
poprawia to statystyki 
oglądalności

czas to ...

czas na czas gotowy
minuty sterczą sprężyście
godzina się waha 
czy zauważyliście?

to koniec?

czasownik - utknął
poniósł  kres na tarczy
pieniądz bez pary
bezcelowo
wystarczył

murzyn jakiś chyba


wypadek przed wojażem

szklane oko hrabiego skacze po peronie
odbija się wesoło hrabia klaszcze w dłonie
a to szczęśliwe rzuca się na strony
ogląda bagaże  sędziwej matrony
wita się z rumieńcem młodej anielicy
popatrzy zachwyci i dalej spod spódnicy
do dzieci uradować zapłakane buzie
jadą na wakację trzeba być na luzie
i dalej do kiosku na poranną prasę
w tył zerka co hrabia porabia tymczasem
sprawdza czy się pancio zbytnio nie oddalił 
dziwi że nie pali  choć przed chwilą palił
zerka też dookoła patrząc na koleje
chcąc wyrobić pogląd co też tu się dzieje
i w jakiej kondycji jej wypaść wypadło
w ogólnym zarysie
zaraz też pobladło

piątek, 9 marca 2012

z ciałem czasu

wiersz ma q...  mać odpowiadać
 na zapotrzebowania ludu
dwa wersy z bonifikatą
nie wymagam cudów
wyprzedaż metafor
z rabatem i dodatkiem w folijce

prosty przekaz ma być
nie zaciskać się na szyjce
krawatem rymu

ma celebrycić jak psu jajca
z pięciominutową  pauzą
na czerpanie dymu

song bez protest

czasem gdy myśl zawita
by się żegnać nie witać
czy to kobita rani czy ptak
zaciskam zęby i syczę piosenkę
mniej więcej brzmi to jakoś tak:

sssyssstko w pozzzontku 
sssyssstko csacssyyyy
miiir luziiiiom sssswata
szaaaalom sssalaaam peace

stepy grafomańskie



ach zabierz mnie tam
gdzie się literówki czerwinią
w bezkresy dopełniaczy
co niczego nie zmienią
w kłębowiska metafor
walczacych o przywództwo
w stadzie

weź mnie tam 
albo gdzieś na boku

zaczaruj iwersjami w nieładzie
błękitem rymu rozplącz zieleń serca
popieść złotem przerzutni
ścieląc wprost pod kierpce
granat wersów w których często-
chowasz w uśmiechu siebie samego
zabierz mnie tam
gdzie jak kątem oka sięgnąć
nie ma nic
zupełnie nic
absolutnie nic

białego


nos do góry

messi strzelił parę bramek
w jednym meczu
pięć
(inny na jedną miałby chęć)

a ja?
gdy padały gole byłem 
w piżamce

ale mam powody do szczęścia
to nie ja stałem
na bramce

poranek motywacyjny



jest piątek
to pierwsza dobra informacja
na początek
jutro sobota
jak wstaniemy dziś to wreszcie
będzie po ptokach
za nami tyle nieudanych dni
i
przed nami dobrych fura
huuuurrrraaaaa

czwartek, 8 marca 2012

bajka stoenowska

między nogami a miodem puchatka
tak zaczyna się bajka
(trochę głupio chyba...hmmmm
no nic lecim dalej )stała chatka
w chatynce mieszkała dziewczyna
uboga
acha zapomniałem chatkę na ziemi
trzyma jedna noga
wczepiona w ziemię korzeniem wytrwałym
wiem to bardzo dobrze chociaż nie bywałem
ze słyszenia znam to a może z pamięci?
w chatce dziewczyna w kociołeczku kręci
to wrzuci skrzek żaby to skrzydełko gacka
ziół do smaku gotowych czeka pełna tacka
gotuje i smaży zup pełne miednice
pracowita taka a za czarownicę
uchodzi bidulka nie wiadomo skąd?
a byłaby damą
gdyby miała prąd

dobre popołudnie

na dzikiej  syberii
w dalekiej stranie
jedzie kozak na koniu
obchodzi to mnie?

no załóżmy że obchodzi
stoję i patrzę
chłop popędza konia
coś wzrok zatrzymuje 
on to trzyma w dłoniach

nie pejcz to chyba
z daleka słabo widać
nie wiem czy to coś ważnego
czy mnie się może przydać

czy bać się należy
może tylko zdziwić
zabrać kozakowi toto
użyć umożliwić


ot pytanie warte odpowiedzi  zatem 
podchodzę bliżej zapoznać się z tematem
jedzie na tym koniu drogę zna bez mapy
a w drżących łapinach
trzyma...
(o kurcze)
kwiaty?!

dzień...dobry:)

normalnie to najlepiej kobiecie
w kwiecie
w bratku gożdziku czy wieku
w uśmiechu jej dobrze

i szukaniu leków po całej torebce
w ułamanym obcasie
gdy do pracy drepcze

cudownie w zapachu łąki
w kościele też  pięknie
gdydzwonki zmuszą do przyklęku

jakże pełna wdzięku
przed lusterem gdy wygładza
suknię
czarująca nawet wtedy gdy znienacka
huknie

na nas kiedy się spóźniamy
no właśnie

drogie damy
córki żony kochanki* matki
składamy dziś wam siebie
w prezencie-
takie kwiatki:)))



*licencia poetica

jeszcze więcej optymizmu


jest bardzo bardzo fajnie
normalnie raj
nie?

no może ogród w parku
pijemy po browarku
a tu władza...
że zawadzam?!

to lepiej ogródek
przydomowy
jest fajnie
krzesło rozłożone do połowy
kto wymyślił te małe ogródki!
imbecyle durnie głupki!

ale jest fajnie
tego się trzymam
byle oczu nie zamykać
bo tam tak fajnie
nima
;)

środa, 7 marca 2012

wierszyk międzykontynentalny

jak fama głosi albo też wieść niesie
wiosna wiosna idzie
lub też wczesna jesień
odchodzi stare nowe juz jest w lesie
wiosna idzie wiosna
albo wczesna jesień
deszczyk żywiej pada czy też coś w ten deseń
jak zwykle na wiosnę
albo wczesną jesień
i w sercu żywiej jakoś słychać zresztą w pieśniach
bo to przecież wiosna
lub też jesień wczesna

Róża

człapie róża 
człap człap człap
złap mnie mamo
tato złap

zrób coś tato
mamo zröb
leży chrupek
chrup chrup chrup

i na boki
i na wznak
jak ugryzę będzie znak
patrz tatusiu 
daję krok
mamo
będę zaraz miała rok
złap mnie jeśli umiesz
złap
gapa z ciebie
łap mnie łap


7 marca

siódmy marca
a więc to dziś!
znaczy dzisiaj

kolejny dzień
z którym coś trzeba zrobić

patrz i ucz się

zrzucę pelargonię od twojej mamy
na białej kanapie zostawię czarne plamy
narobię obok kuwety
zranię głęboko pod skórę będzie bolało- niestety
zrzucę parę talerzy
udam że nie słyszę "choć tu!"- nie wierzysz?
- zrobię to i jeszcze 
przeleżę bykiem przez pół niedzieli

to najskuteczniejszy sposób na miejsce
w twojej pościeli

wtorek, 6 marca 2012

poranek z wierszem

poranek z wierszem

dzień dobry jestem wiersz
to może lepiej zabrzmi  siema
do kawy zapraszam
wybaczcie 
nic do niej nie mam

a ranek dziś piękny
choć mroźny oczywiście
załóżcie szalik przed wyjściem
lecz póki nie wyszliście
borykać się z życiem
opowiem o pewnym liście

list jak to list wędrował dwa  lata
od chłopca do pewnej  dziewczyny
zapraszał na randkę w kawiarni Zacisze
na kawę i pyszne praliny
dziewczyna szczęśliwa nie liczy się z datą
pamięta chłopca więc rada
pędzi na oślep z dzieciakiem pod pachą...

lecz w miejscu jest autostrada

nie ma chłopaka nie ma Zacisza
nie ma kawy pralinek
lecz za to droga błyszczy jak złoto
na euro  to cieszy dziewczynę

morał by teraz moi kochani
jakiś wcisnąć się zdało
przyda się pewnie wiec już go nucę

nic się nie stało Polacy nic się nie stało...

a na moim podwórku wiosna

a na moim podwórku wiosna
wreszcie wiosna
odsłoniła jesienne puszki
z zeszłorocznego chleba
dla ptaków sypnęła zielone okruszki
dozorczyni wywiesiła pranie w tym
mężowskie gacie
kot śpiewa pod oknem
bo i on w temacie-
wiosny - co już puka do drzwi
a nie to komornik
phi

no to jeszcze o wierszu

wiersz bez wyrazu w oparach blamażu
patrzy mu z oczy smutno
bez makijażu czeka  szafarzów
co przyjdą przecież i utną
łeb się potoczy przed lud co już psioczy
i w myślach i czeka na sygnał
ach na cóż to na cóż autor niedobry
na widok publiczny mnie wygnał

poniedziałek, 5 marca 2012

gospel - produkt zastępczy (opakowanie też)


kto wiernie przy nas do końca stoi
oh yeah! zus
kto nie ulęknie się drodzy moi
oh yeah! zus
zadzwoni do nas albo napisze
oh yeah! zus
i wszyscy razem bo słabo słyszę
oh yeah! zus

pierwsze rozbiory

delikatnie zdjął smutek
ściśle przylegający do ciała

rozplątał  nieśmiałość z którą nigdy
nie potrafiła sobie poradzić

zsunięta nieporadność 
 została w dłoniach
nie dał rady ze stanikiem

wiersz bez lokowania produktu



mógłby nieść  przepocone słowo
wilgotnie ociekać puentą
naprzeciw trendom

mógłby łamać stereotypy
styropianem po szybie
piaskiem w trybie

mógłby
brać życie za mordę
marszowym akordem

reasumując
mógłby być pierwszym z listy
a ten nie 
bo to wiersz osobisty
i tylko to się liczy 

i to jeszcze
że o niczym

niedziela, 4 marca 2012

wiersz


poczuł się ominięty
nie żeby był 
jakiś  orginalny czy święty
dobrze podany skrojony na miarę

lecz zmartwiło siętych wersów  parę
niezauważonych niemalże
dlatego mu smutno
i żal że
nikt nie uronił łzy
nie zaśmiał się wcale

ech! gdybym miał przynajmniej korale
albo kamień zielony
choiaż ćmę pająka
albo gdyby jakiś znany aktor
przypadkiem mnie wychrząkał
miałbym się z pyszna
w świetle zauważeń
a tak dupa

jeśli dobrze kojarzę

ślad


mysz

pan myszek miał
kropkę na końcu ogonka
dumny z niej był bardzo
i calutki  w dzwonkach
bo choć rzecz niewielka
to jednak mysz próżni
gdyż znacząco od innych
pan-myszy coś różni

u płci zaś przeciwnej
nabiera rumieńca
gdyż znaczy nosiciela
stygmatem odmieńca
co jak świat szeroki
i w dziury obfity
to dla takich właśnie 
zdaje się być szyty

wystawiały więc myszy
łakocie- choć liźnij!
pod kropeczkę co blizną
go wyróżnia z bliźnich
i choć kropka mała
na ogonku jego
to jednak markowa
prosto od ... kociego


przygoda z panem h

nadszedł od strony miasta
pamiętam
była szesnasta
kiedy chmurnie  z impetem
napadł mnie ...słabą kobietę
rzucają  siłą na auto

odrzucił kurteczkę zdartą
i dalej z brutalną siłą
bluzkę (w dotyku miłą)
bieliznę ... no jednym słowem
wszystko co białogłowę
od świata złego strzeże

i dawaj na pobocze gdzie 
wrzos gdzie mech tam leżę
on na mnie  w środku we mnie
i źle mi i przyjemnie
lecz krzyczę  z całej siły
ratunkuuu! gdzie mój miły!

ten rzuca mną na plecy
na brzuch i na kolana
nie wiem gdzie wschód
gdzie zachód
tak jestem obracana
a jeszcze gdy się kręce
każe by moje ręce
trzymały krzaki bzu

a krzyczał strasznie
Uuuuuuu! na przemian
z jakby Wruuuuuu!
i jeszcze ( jak on mógł)
na koniec sam na stóg
gdzie w końcu mnie zostawił
a potem jak słyszałam

się z moim starym bawił

sobota, 3 marca 2012

tajemnica ostatniego zwoju

dla zwoju nic nie jest proste

ani forma ani aramejski
tym bardziej że zawiązany
w powrozik plebejski
wrzucony do dzbana
a potem do studni
miał czekać aż świat
się na tyle zaludni
i że wreszcie wykopią go z ziemi
by mógł po wiekach coś   
w ludziach odmienić

wyprostować historię okrutnie
zawiłą
wyprowadzić z błędu na prostą
aż miło

tymczasem ze studni wyciągnął
pastuszek
osiołek stłukł kopytem ochronny
garnuszek
sznurek zmięty w kieszeni odpoczywa 
teraz
a zwojem podartym biedak się
podciera



w pierwszych promieniach wiosny


lwy

dwa kamienne lwy
siedzą przy dziewczynie gdy
ta czeka na chłopaka

nawet ładna taka
ta dziewczyna
w kieszeni tomik wierszy
wieśniaka m
i bilety do kina

nie jest nawet zimno
lecz za ciepło też
odległość miedzy lwami
dziesięć kroków zmierz-
ona jeszcze raz na stopy
 

lwy się przyglądają
wiatr włosów targa snopy
odsłaniając niepokój śliczny
lwy patrzą na tropy

na koniec dostaną
i tak po dwa buziaki
znaczy nie w tyłek
lecz gdy przyjdzie
taki
na którego nie spojrzą
dwa kamienne lwy
-szkoda że przyszedł-
i dobrze bo 
łzy...
naszej dziewczyny mogą wzruszyć zwierza
zlazłby i jeszcze poszukał 
zguby
depcząc po ogonie
którego nam 
 nie żal





wyśpiański

już grają drabanta
zapatrzona panna 
nie w nockę a w fantach
śmieje się do gości i układa plan

w kącie sali nieświadom
śni szczęśliwie 
pan

piątek, 2 marca 2012

powitalny

wierszyk dedykowany dla Oli i jej babci Marzeny Bruś


śpi fasolka słodko śni
w ciepłym dołku 
obok kij
pnij się teraz olu żyj
i w spódnicy babci kryj
przed słoneczkiem
za gorącym
i przed groszkiem
równie pnącym
przed szkodnikiem
i przed perzem
uda ci się olu- 
- wierzę

śpijże  śnijże olu miła
babcia na dwoje
wróżyła


eskawpadka

coś wesołego
leży
i patrzy na niebo
psotki w głowie
filutki żarciki
figlarne  strumyki 
wesołe słoneczka

jest śledź
jest wódeczka

eskapitulek

coś smutnego
puszcza oczko w kawie
się niewiesławię

przeczłowieczam
gesty z  obojętnością

macham nogą
udawaną radością

zbieram z podłogi

uśmiechy
wypadłe

wziąść lekarstwa
no i ....że nie jadłem

czwartek, 1 marca 2012

au!ra

wczoraj była zima
dzisiaj
nima
droga skuta lodem
leje wodę
obcieka
człowieka
psa
i kota w budzie
słońce w ułudzie
tylko
snuje się w tyle głowy
nie ma mowy
i badź tu 
zdrowy

o kurce ( bo lubię kurki)


chodzi sobie dumna kurka
nie chce dziobać nic z podwórka
gdy spytamy ją - dlaczego?
odpowiada że innego
czegoś szuka 
coś  większego!
oto sztuka!
chodzi w myślach się zagłębia
aż...
czy czekała na jastrzębia?

e- trup

każę się wklepać po śmierci
do sieci
nogi ręce uszy - jak leci

wieś
na poczcie na stronie na blogu
na czacie

proszę odświeżyć stronę

polecić znajomym
jeśli macie

wieśniacze małe wsieciowzięcie
zostanę na zawsze 
za kliknięciem