poniedziałek, 26 września 2011

dykta

 z dedyktacją dla Tadka
 
Do szopy trzeba desek
i wrętów, kątowników
framugi, ościeżnicy 
i dykty i wsporników

To wszystko trzeba kupić,
rozłożyć na etapy
Acha! bo bym zapomnał
potrzeba jeszcze papy!

Zebrałem materiały.
Chcę złożyć w jeden dzień
Łopata, taczka, grabie
zyskają wreszcie cień

A z mą determinacją
z pewnością by się dało,
lecz stwierdzam  z przerażeniem
że dykty jest za mało!

Trzydziestu płyt brakuje
cholera!  i co tera?
do Obi?Castoramy?
Leroy-a? Praktikera?

Już chwytam za telefon
i dzwonię po marketach.
Lecz nigdzie nie ma dykty !
zastąpić czymś?- a gdzie tam!

Do auta i do składów
na Marki, Ząbki, Pyry.
Dopiero gdzieś, na Włochach
(bo w Pyrach się skończyły)

Dopadam  do sprzedawcy
(rodowitego Włocha)
Sprzedaj mi troché dykty!
(chcę prosić prawie szlocham)

Trzydzieści dykt poproszę!
nadzieja jednak gaśnie
bo Włoch gestykulując:
Mam! Bene dykt szesnaście!

I jaki z tego morał?
lub choćby jakaś puenta?
No,taka że się dykta
czasami  patałęta

4 komentarze:

  1. "Dedyktacja" powaliła mnie na kolana :))))

    (Czy sieć sklepów Leroy nie należy przypadkiem do Liroya?... ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Asju:)),chyba nie do niego , bo....nie mieli dykty;))))

    OdpowiedzUsuń