w deszcz wiatr i zawieję
kłącza pnącza knieję
bezdenne morza zawiści
smutne parki bez liści
przez ciemne tunele
dziur w drodze nazbyt wiele
przez noce bez końca
miesiące bez słońca
w upale i śniegu
bez przymusu biegu
prowadzi spokojnie
rozważnie dostojnie
niedowiarkom wbrew
dumnie kroczę za panem
jak lew
wzdłuż ławek do środka
gdzie mam wiarę spotkać...
i
gdzie kończę się spacer
a ktoś się uśmiecha
podsuwa pod nos
tacę
:))))) Bez na tacę dania
OdpowiedzUsuńnie dojdziesz do Pana ;)
:))))pan musi kosztować:)))))
Usuńkto w niedziele daje,temu ubywa z portfela
OdpowiedzUsuńwzystkie święte rzucają na tace rentę:))
UsuńKolejne cacko!
OdpowiedzUsuńA ja, to ten niedowiarek ;)
ja też:))))Witaj Jewciu:)))))
UsuńMoże zamiast iść do pracy
Usuńlepiej rąbnąc księdzu z tacy?:::