niedziela, 19 lutego 2012

pan mnie prowadzi



w deszcz wiatr i zawieję
kłącza pnącza knieję
bezdenne morza zawiści
smutne parki bez liści

przez ciemne tunele
dziur w drodze nazbyt wiele
przez noce bez końca
miesiące bez słońca

w upale i śniegu
bez przymusu biegu
prowadzi spokojnie
rozważnie dostojnie

niedowiarkom wbrew

dumnie kroczę za panem 
jak lew
wzdłuż ławek do środka
gdzie mam wiarę spotkać...

gdzie kończę się spacer
a ktoś się uśmiecha
podsuwa pod nos
tacę




7 komentarzy:

  1. :))))) Bez na tacę dania
    nie dojdziesz do Pana ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kto w niedziele daje,temu ubywa z portfela

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejne cacko!
    A ja, to ten niedowiarek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też:))))Witaj Jewciu:)))))

      Usuń
    2. Może zamiast iść do pracy
      lepiej rąbnąc księdzu z tacy?:::

      Usuń