zbliżała się sześćdziesiąta rocznica urodzin eremiasza
tradycja nakazywała aby z tej okazji udać
do słonego jeziora neurat gdzie znajdowało się sanktuarium najwyższego dobra
kulminacyjnym momentem rocznej pielgrzymki była ceremonialna ablucja w lodowatym jeziorze kończąca miesięczny post
eremiasz przed podróżą postanowił się jeszcze upewnić czy aby godzien jest dostąpić tego zaszczytu
w czasie wieczornego czuwania zwrócił się bezpośrednio do nieba
- proszę o znak abym z czystym sumieniem mógł spakować podróżny worek i udać się nad jezioro neurat
tej nocy nad eremem przetoczyła się potężna nawałnica błyskawice oświetlały krwawe niebo na którym potężna kometa ciągnęła swój gigantyczny warkocz
wilki wyły aż do zarania i eremiasz nie zmrużył oka czuwał
ale znaku nie było
;) A może właśnie był...
OdpowiedzUsuńtrudno czasem odczytać;)))))
Usuńcieszę się, że eremiasz nie zaszedł za daleko :)))))
OdpowiedzUsuń:)))eremiasz jest wiecznie żywy
UsuńBo znaki powinny być wyraźne!;)
OdpowiedzUsuńno właśnie:))))))))))
Usuń