obraz nieba wypełnionego pulsarami kwazarami pełen supernowych i czarnych dziur w umyśle eremiasza nabierał pomału spójności kiedy w przygodnie spotkanym przechodniu rozpoznał dawno niewidzianego przyjaciela z dawnych lat
towarzysza zabaw kompana i brata łatę
ucieszony wielce zaczął się z nim witać a to poklepując po ramieniu a to przypominając zabawne historyjki z dzieciństwa niezwykłość tak sympatycznego spotkania na pustej drodze powodowała że wprost nie mógł oderwać oczu od jakże bliskiej sercu osoby
po dwóch kwadransach dopuścił go wreszcie do głosu po słowach
- muszę przyznać że wyglądasz świetnie czas obszedł się z tobą niezwykle łaskawie co u ciebie słychać mój drogi?
- a nic eremiaszu wszystko w porządku umarłem dwadzieścia lat temu...
Ciary przeszły mi po plecach...
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, z Eremiasza potrafi być niezły gaduła! :)
W sprzyjających okolicznościach wszyscy jesteśmy gadułami...na szczęście okoliczności nie są zbyt łaskawe;)
OdpowiedzUsuńczy to już koniec cyklu o eremiaszu, skoro doszedł aż tak daleko?
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby Eremiasz miał coś w sobie z Lenina;)
OdpowiedzUsuń