piątek, 13 kwietnia 2012

kamyczek do ogródka

mam ochotę na fraszkę a ona na treny
nie pytam więc weny siadam i piszę
a tu klisze blade porównania
jednym słowem kicha
zdycham
palce ogryzam zgniatam bzdurę za bzdurą 
kosz kipi niczym mleko  a do fraszki hen

wena rechocze

jak więc nie doskoczę chwycę za fraki
jak nią nie potrząsnę
nie zrażony weny rachitycznym dąsem
osiągam swój cel spływa na mnie wreszcie
do dzieła zatem bogowie nieście
słowa płyną gładko
jak Wisła czy Ren
a jakże o fraszce
o niej właśnie
tren

3 komentarze:

  1. :))) Nie narzekaj na wenę, Wiesiu! Nie opuszcza Cię ani na chwilę ;) W swoim blogowym ogródku zen masz już wiele kamyczków... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))- opuszcza mnie czasem Asju, a wtedy czuję się jakby miała już nie wrócić.Dziękuję:)))

      Usuń
    2. ale to stary wiersz ...

      Usuń