Ten pokojowy kult zawitał do Europy z Ameryki. Nie od razu zyskując wyznawców. Z racji uniwersalnego przesłania i pokojowej natury w szczytowym momencie rozpowszechnił się na całym świecie.
Inicjacje zaczynało się na różych etapach życia. Nierzadko już w dzieciństwie, choć przeważały w życiu dorosłym. U adeptów może nie tyle dojrzałych emocjonalnie, co rozwiniętych fizycznie, poszukujących jedności i wspólnoty. Zadających pytania i nie odnajdujących odpowiedzi.
Kult przenosił atmosferę domowego ogniska z jego nieodłącznym elementem, dymem na wszystkie aspekty życia. Palono w życiu osobistym i zawodowym, przed i po, zamiast. Rytuał przypominał o prapoczątkach człowieka kiedy podtrzymywanie ognia , niejednokrotnie wiązało się z być albo nie być całego plemienia. Palacz stawał się strażnikiem wartości. Prometeuszem wydzierającym bogom ich tajemnice.
Kult obywał sie bez pośredników dając wiernemu możliwość bezpośredniego obcowania z sakrum. Nie wypracował też zbyt wiele fetyszy, a te które były niezbędne do praktyk, przynosiły pod postacią podatków i akcyz wielomiliardowe zyski do kas państwowych wspierając pośrednio rozwój całego społeczeństwa we wszystkich jego przejawach.
To niewyobrażalne bogactwo duchowe a przecież niosące wymierne finansowe korzyści, stanęło wreszcie solą w oku wrogom kultu. Zaczęło rozpowszechniać nieprawdziwe pogłoski . Mawiano, że kult osłabia potencję, odbiera siły żywotne zanieczyszcza powietrze, powoduje efekt cieplarniany, doprowadza do rozkładu rodziny, ogranicza intelektualnie możliwości intelektualne a wreszcie zmniejsza wydajność pracy.
Z dnia na dzień niewinny kult stał się wrogiem publicznym numer jeden. Rozpoczeła się fala bezprecedensowych prześladowań. Wyznawców wygnano z miejsc publicznych, napiętnowano w pracy i domu, obłożono monstrualnymi karami finansowymi- doprowadzającymi do ruiny, do stopniowego spychania najwierniejszych na margines społeczeństwa. Zaciśnięta na krtani samozaciskająca pętla zadłużenia dopełniła czary goryczy.
Dla tego pacyfistycznego wyznania był to koniec. Wielu wyznawców uciekało w herezję, a to używając elektronicznych protez, a to chroniąc się przed machiną fiskalną w nieuświęcone substytuty. Niektóre fanatyczne odłamy mistyczne, wchodzące głębiej w relacje z naturą sacrum, były szczególnie narażone na prześladowania. Już za samo posiadanie oznak kultu wpadały w machinę represji. Zamknięci w szpitalach psychiatrycznych, wsadzani do więzień odchodzili od wiary i zmysłów trawieni piekielnym głodem wiary.
Na scenę wkraczało nowe, tępiąc bezlitośnie wszelkie przejawy konkurencji. Nastawał czas Farmacji.
Niewiele pozostało z bogatej spuścizny kulturalnej tamtego okresu. W mojej pamięci utkwił zaledwie jeden wiersz nieznanego wyznawcy, zachowany we fragmentach.
(...) wypełniam pojemnie
gorejąc na pustyni (...)
(...) wrogim(...) beze mnie?
sięgam (...) gdyż ostatni w chałupie
biegnę na stację cepeenu(...) palę więc jestem
podaj ogień przyjacielu. skoro też masz to w (...)
Cudne!!!
OdpowiedzUsuńPodpisano:
Heretyk;)
:)))- złe czasy nastały dla prawowicie palących:))dzięki Tusiu:)))
UsuńPięknie opisane zniewolenie ;))
OdpowiedzUsuńżyjemy w czasach prześladowań fiskalnych;))))
Usuńo rany, tego się nie spodziewałam:) znaczy nie tyle różnicy zdań, bo do tego się już zdążyłam przyzwyczaić, ale że myślimy na ten sam temat? no nic, zbieżność w każdym bądź razie przypadkowa.
OdpowiedzUsuń:)))- w tym przypadku różnica też jest bo jestem praktykującym wyznawcą:)))- dziękuję kamajo:))
Usuńdomyśliłam się, dlatego koment powyżej. nie widziałam wcześniej tego tekstu.
UsuńBył przez ułamek minuty na Trumlu, ale....jest tu - dzięki za obecnosć- ściskam serdecznie:))
Usuń