generał gniew srożył się do wojny
wyprowadzony w pole
obity niespokojny
podciągał odwody szykował okropy
na pretekst zajadły
jeszcze gest
choćby dotyk
z zaczerpniętą krwią do czaszki cyzelując mowę
szukał słabych punktów w obronie
jednym słowem
( którego nie przytoczę)
gotowy trąbnąć w mury rycha
tu i teraz!
zaraz!
nie tam kiedyś
dzisiaj!
i gdy ruszał do natarcia
ze świętej pozycji
na liście grzechów
zginął niespodzianie
zdradziecko przeszyty
od celnego
uśmiechu
Ares pokonany uśmiechem Afrodyty?... ;)
OdpowiedzUsuń:))- ot tak właśnie Siła w mięśniach...twarzy:)))
Usuń