moje paryże
bukowe uliczki
zakamarki sosen
otwierają kramy
bogactwem wiosen
wysypem lata
jesiennym sale
nową kolekcją
ptasim bienale
zwabiony przepychem
złotego runa
gnam nad koronami
dumnych chmur czółna
idę do placów
katedr galerii
brzozy przydrożne
strojne w liberii
wdzięczą się służyć
radą - szelestem
przysiadam w maliniaku
nie płacę
jestem
I znów poczułam się jak w lesie
OdpowiedzUsuńWiatr nademną zaszumiał
Przywiewając zapach grzybów
Jagody fioletem kuszą
Maliny niewinnie wołają
Ukrywając kolce
Ech...
Ech...
OdpowiedzUsuńAch:))- las jak już do nas zawita to paryż londyi...iiiiitammmmm
OdpowiedzUsuń