idzie jesień zakwitły zbereźnie
ogniska na polu przybrały garść popiołu
szlak splamiony żółcią już w drogę nie weźmie
opadłym brzuchem z ugiętego stołu
idą chłody przechytrzonym lisem
kurtką z karakuł butami od czapy
krochmaloną bielizną od porannych zwieszeń
zwlekanych ospale przez nogi jak z waty
i ja idę zamyśleniem spowity
szurając myślą w wielobarwny deseń
Hożą szeleszczącą w awangardy sznycie
oddolnie chcąc nie chcąc głosuję na jesień
no po prostu ... zamurował mnie, (pierwsze czytanie)
OdpowiedzUsuńmoże po dziesiątym będę potrafiła sklecić sensowny komentarz.
ale...że nie wiadomo o czym?;)))))
UsuńO jesieni - to jest napisane
UsuńAle strasznie skąplikowane ;(
bo jesien bywa skomplikowana:))))))
UsuńPięęęęęęęęęękne!!!:)))))
OdpowiedzUsuńReszta komentarza-jak u Dorki!:)))))
Się wzruszyłam.
ab.
:)))-Wiesz, bo na Twojej Hożej już naprawdę jesień.Byłem to wiem:))
Usuńczad czaderski :)
OdpowiedzUsuńDzięki dorotoruda:)))
UsuńBoszeeeee jakie śliczne!:)
OdpowiedzUsuń:)))))))))- uniosłem się troszeczkę:))))
Usuńj.w.! :)
UsuńTo oznacza że ja też się zachwycilam :)
UsuńJw.tzn uniosłem się jeszcze troszeczkę:)))
Usuń