niedziela, 2 września 2012

parkowany

po wsze dnie chleby
puchną w żołądkach kaczek

spróbowałem do parku
dojść od pomnika
inaczej
nie potrafię
przypomnieć sobie 
skąd w ręku napoczęta
piętka
a w kieszeni okruchy

pusty placyk gęstnieje
zwalnia ruchy
przywołuje wspomnienia 
i ptaki

siadamy na ławce
rzuć im rzuć
nie bądź taki
nie wiem czy zrozumiałem
czy w końcu byłem czy nie byłem
trzepot skrzydeł cichnie
powszednieje

rzuciłem




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz