puchną w żołądkach kaczek
spróbowałem do parku
dojść od pomnika
inaczej
nie potrafię
przypomnieć sobie
skąd w ręku napoczęta
piętka
a w kieszeni okruchy
pusty placyk gęstnieje
zwalnia ruchy
przywołuje wspomnienia
i ptaki
siadamy na ławce
rzuć im rzuć
nie bądź taki
nie wiem czy zrozumiałem
czy w końcu byłem czy nie byłem
trzepot skrzydeł cichnie
powszednieje
rzuciłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz