napęczniałego przesileniem
sytego obwiędłością
ciężkiego od plonu
łona
czas pakowania walizek i powrotu
do sejmików niekończącej
się frustracji z przemijania
nadmiar nie objęty dłońmi
nieutulony wnika w ziemię
ku zgorszeniu
głodującego poczucia
sprawiedliwości
czas przedzierania pustych kuponów
odliczania do usranej wiosny
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tymi odczuciami. Tyle że z mojej perspektywy myślę coś takiego:
OdpowiedzUsuńMam ochotę przyLUTować końcowi lata... ;)
Asju, a nie MARZy Ci się kolejna pora roku?;)
OdpowiedzUsuńWiesiu, nie podzielając Twoich uczuć, wierszem zachwyconam.
PS. Do usranej wiosny też lubię czekać;)
Dziękuję:)))- Już wiem kto przełoży moje wiersze na australijski:))))))oczywiście jak przyjdzie usrana wiosna;)))))
OdpowiedzUsuń