wtorek, 20 stycznia 2015

dożywocia bez chęci apelacji

kłębuszki myśli, ciepłe kołderki dłoni
matki nienawykłe do utraty pokarmu
krążą, wokół pulsujących żyłek na skroni.
chętne przeciągnąć nieuniknione,
chwile odlotu.
gdy w oczach  potężnieje świat, brzmi,
tu cisza, opoka pod ramion splotem.
niebo ciemnieje.
stawiające  pierwsze kroki dzieciątko,
wciąż kurczowo trzyma foremkę
czuwanie po kres dni – matczyny los

patrzenie w niebo i nieubłagane trzymanie za rękę.

6 komentarzy:

  1. dziękuję :)
    bezapelacyjnie dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))- Wiesz , a mnie zadziwia jak gigantyczny kredyt miłości mają matki. I to jeszcze, że przeważnie całkowicie na niego zasługują. Pozdrawiam sonic:)))

      Usuń
    2. masz na myśli dzieci, że zasługują ?
      jeśli tak, to tak ;)

      Usuń
    3. oczywiście też mogę mieć je na myśli:))))

      Usuń