sobota, 28 września 2013

o trwałości rzeczy



przyfarcił mi się landszafcik
przytulił do wolnej powierzchni
pozostał wierny gdy wkrótce
po wszystko inne podeszli

wisi landszafcik wesoło
z emocji na gwoździu wierci
mrugając depeszę na szybie
będę stop z tobą stop do śmierci
stop

czwartek, 26 września 2013

lamenty z remanetu



"o, jakże!-można by jakąś elegię napisać 
albo co 
bo, zechciej spojrzeć, jeśli masz ochotę"
(tak by to szło)
"jak już jest lirycznie" 

O! Jakże nieszczęśliwi muszą być wielcy tego świata, "
nad którymi już nikogo 
coby go do gwiazd posłać! 
zespoleni z cokołem w kolegiacie bez choćby krzty nadziei
by wymięknąć i powstać

przetaczają się ludzkie koleje
podstawiają na rozkład w pośpiechu
bez miejscówek z przemyconym bagażem
na pomoście do grzechu do grzechu
podrygują na węzełkach uśmieszki
ciemię gniecie buława proroka
zaciskając na kącikach ślinkę
by tym wyżej serdecznie dokopać

a tu mężni tego świata mocarze
trwając kontem za piecem u boga
rozpacz czarna ich toczy ich toczy
gdy nikogo... by zadrżała  noga

od nadmiaru przestrzeni nad myślą
na klepisku z kopalnych granitów
wdzięczni ptakom wędrownym jedynie
gniją 
bo do życia potrzeba sufitu


* w cudzysłowie inspiracja issy


niedziela, 22 września 2013

jedyna we wszechnecie

pięknaś w okienku 
błogosławiona pośród opcji
jako szerokopasmowy dostęp
do wszystkich dni i nocy 
jest twoje nom
zajmujesz oczy światłem
serce  szybszym biciem
gdy mogę delikatnie opuszkiem
kiedy tylko zapragnę
pobudzić  na pulpicie
rozszerzyć 
dojść do końca 
przemówić inną nacją
cudownaś na cudnościami
darmowa  aplikacjo 

niedziela, 15 września 2013

gafy z szafy

do żyrafiej szafy palec włóż
od stopy
lisa kołnierz dusi wąż z rajstopy
sweter w paski koci się na dresie
mole wieszczą koniec końców- wrzesień!
rozciągnięte suknie
w ostatecznej drzemce
śnią o wandzie
tej co z niemcem...
w tejże szafie..
no ..nie powiem
niepotrafię
tak
w drugiej szafie tikta szpak





wystawny

wystawcie mi pieska
w pozycji na plecach
do zaplatania wieńca
na łapach przednich

tylnie na zniczę
z gipsu malowanego
bo niech  policzę...
wyjdzie lżej dla złomiarza

nie żałujcie białej farby
przy  kłębie
dla języka czerwieni
i  srebrnej koniecznie
dla atrapy łańcucha od obroży 
do ziemi



zdążyć na powtórki nieba



przed czasem wynik niewiele mówi przy wybijaniu kolein
powietrze puchnie wokół przemykanych oczu

zaufać nie tak łatwo jak powiedzieć
lewa w konflikcie z prawem po kieszeni szuka rozwiązań
przystępując z nogi na nogę od drzewa za drzewo
nikogo - to świadoma iluzja ceny wyboru

wstrząsąc po użyciu
wrócić po jeszcze

sobota, 14 września 2013

graffica



zamieszkał lajkonik we wsi 
pod Krakowem
kiedy  stare miasto powitało nowe

strojąc sukiennice
hasając na plantach
poczytało  za honor
odstawienie kanta
ukazując spreyem 
na szlachetnych murach
limeryk obrazkowy
z rymem w mysich dziurach
błyszczący pośród innych
dwuzerowej klasy

mamy zaszczyt przedstawić
- krakowskie parriasy

smoka wawelskiego przypadki ku przestrodze, spisane na kamieniu i na jednej nodze

przygnało do  stolicy wawelskiego smoka
ten się spasł okrutnie 
już po kilku rokach
utył na dziwicach 
przybrał na rozwódkach
wysubtelnił kubki
na miejskich przekupkach
zhardział ogorzał 
rozswawolił nizinnie
aż napotkał kamień
zaklęty w dziewczynie
ząb utracił  na niej wyłysiał
i schudł
krakowski wydał pogromczynię
ród

piątek, 13 września 2013

zwykli inaczej

mgła dech zapiera i przy ciele dusi
spowija obawy o trwałość wszechświata
metaforą kraty zjawa parku kusi
z dopełnieniem strażnika
choć ... to tylko platan

poeta pies czuły z wyostrzonym czuciem
nawinie chwilę na motki odniesień
mgła pod słowem ustąpi 
uśmiechną się ludzie 
bo przecież ...

to zwyczajny wrzesień








poniedziałek, 9 września 2013

synskrypt

dzień witam poharatany
gwiazdami
pod wielkim wozem rozebranym
na części

podróże podczerwienie i 
ultrafiolety w monumentalnym
dziele gaśnięcia

na cały szum wokół odpowiadam
widmem

piątek, 6 września 2013

samoś

mały wierszyk ma się rozumieć
chciał się sam napisać umieć
przygotował kałamarz papier i pióro
ozdobił warsztat kwieciem bo wyglądał ponuro 
zaczął kreślić harmonogram wiersza
- wstęp( zwrotka pierwsza) 
rozwinięcie ( druga i trzecia) 
zakończenie (czwarta)- a gdzie tam 
zaskakująca puenta będzie
- akcja (wszędzie)
- tematyka (ogólnoczłowiecza)
- czas (od starożytności do średniowiecza)
styl wiersza ( biały z elementami fioletu)
i już się zabrał do pisania sonetu
( co było nadrzędną tych wysiłków rzeczą)
gdy tochę zgłodniał  i poszedł zjeść
małe co nico

czwartek, 5 września 2013

o! herr Kot!

herr miau miał zasady
porządek być musi
robiąc stodole do sieni
drobny anszlusik
wysłał brunatne  łapy
na pierwszy sąsiek w mig
oczyszczając go do gołego siana
w koncepcji blitzkrieg
potem siedząc wygłodniały
całkiem bewiednie
wypracował autorski projekt
drang nach sąsiednie

środa, 4 września 2013

z punktu g do


ta opowieść zaczyna się w punkcie g
nie masz?no wiem wiem
dlatego w opowieści wiele niewiadomych
pędzą wagony 
przez obojętne dla tekstu krajobrazy
podnoszę wzrok
na rozkazy odganianego kosmyka włosów
znad romansidła
kontrola jakości dystansu rozwidla
gadzi język
ewidentnie chciałby więcej
o rety!  ile jeszcze do kutna!
dłoń bałamutna 
wygięta w łabędzia
czerwienią sięga do ostateczności
idę zapalić dość!
podnoszę nieco więcej niż zwykle
na palcach choć wiem
że ta opowieść się już kończy
w punkcie g

wtorek, 3 września 2013

( z komentarzy)

gruchnąć smutkiem aż po morza łez
zerwać lekkości kajdany
z czeluści dobyć żalu jeszcze kęs
na smyczki  i fortepiany
okryć żałobną kirem cały wiersz
stofy ustawić w kondukcie
niech gryzą opuszki palców no żesz!
w kalkucie tomsku i ukcie!...

z uwagi na

proszę pana cenię uwagi
gdy nie przechyla szal
i delikatnie chodzi na lewo
proszę pana...to takie oficjalne
może przyjacielu? kolego?
odwagi!
wymagam umiaru i zachowania
miary
mój miły powagi
wybieram się 
z opcją tary

poniedziałek, 2 września 2013

witaj szkoło


W tym roku 

pierwszy wrzesień się upiekł
ziemniakami w ognisku
spaceramii ku wrzosowisku
w oczekiwaniu na wrzesień drugi
i trzeci
lecz uwaga dzieci!
jest i wiadomość druga
na którą cieknie ślina
zaraz potem przyjdzie wieeelka zmarzlina
lodowiec podejdzie na wiejską
pożerając zieleń i mięsko
nie patrząc nie wybrzydzając
więc 
dyrekcja czmychnie jak zając
i można się będzie wybyczyć
zamiast pisać i liczyć
choć potem fala upałów
odsłoni głazy morałów

sierppień


na końcu przychodni prosektorium
to chyba jakaś patologia
rozkładam się na fakty spóźnione 
bez znaczenia wydany
w analogiach
na końcu przychodni prosektorium
a ja właśnie jestem bezwiednie
krew coraz szybciej się toczy
mimo watki pod koniec coś blednę
prosektorium na końcu przychodni
za mną ludzi kolejka napiera
czy ja mogę proszę siostry wyjść wejściem?
nie do końca przekonany
co teraz?

niedziela, 1 września 2013

[*] Tadkowi w rocznicę urodzin

dusza no przecie jest nieśmiertelna
a po co do niej ciało?
pociłoby nam się po kres czasu
krościło i uwierało
jak w choćby i sprawnym body
umytym czystym i seksi
skakać zręcznie po czarnych
dziurach
lub jakiej innej kwesti
weź tu oprowadź pokarz  gdy wkoło
temperatura skończyła skalę
ciało od biedy dobre na ziemi
tam nieprzydatne wcale

kiedy przyjdzie i nam do głowy
żeby nie rzucać cienia
ruszymy za Tadkiem 
lekko i zwiewnie
bez opcji zasiedzenia
dzwonki obwieszczą koniec wakacji
czas do następnej klasy
za Tadkiem naszym oberźykumplem
w zasady sole i kwasy
i bez wymówek że brak nam czasu
i co też ważne - bez masy