wtorek, 20 listopada 2012

żebrany

przeciągnęłem myśli po budzącym
się do życia mieście
upadły pod bramą zakładu pracy

zostaję sam

nareszcie

wyjrzę na przerwie
wtrącę dwa grosze do kapelusza
dziękując bezmyślnie
że nikt ich nie ruszał

3 komentarze:

  1. Nie widze tego tak żle:))))
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz wielki, ogromny talent Wiesiu. Ten jakoś skojarzył mi się z obrazami Beksińskiego...a co Cię sprowokowało do napisania tego wiersza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :)))- co mnie skłania?- praca w której poza wymiarem finansowym nic nie ma a pochłania mnie po kawałku odciągając od własnych myśli:))))

    OdpowiedzUsuń