poniedziałek, 14 kwietnia 2014

m jak

miłość na pół etatu
z ominięciem śliskich tamatów
z prawem do urlopu
w dogodnym wymiarze
premią motywacyjną
w doborze marzeń
miłość na pół etatu
z zyskiem  wielkości wsadu
lekka i przyjemna
choć  bez perspektyw
ruchomy czas  wzruszeń
zgrany kolektyw
miłość na pół etatu
umowa bez żadnych  kantów
zegar odmierza
spocone dniówki
i tylko czemu
wciaż śni śmieciówki

6 komentarzy:

  1. a co z migreną, ja spytam na to- toż to ból głowy na pół etatu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszelki duch żuczka chwali:)))- a już od tygodnia myślałem że piszę w próźnię:)))

      Usuń
  2. Oj, Wiesiu, mam duże zaległości w czytaniu Twoich wierszy, ale zostalam zaprzgnięta do dziwnych zajęć, jak gotowanie obiadów dla Ignasia. A ponieważ Ignaś to niejadek, więc pichcę to, co on lubi, żeby mi nie powiedzieli, że mój stołownik schudł. A jemu nie wystarcza pyszny chleb z masłem. On lubi paszteciki, albo klopsiki (których robię 50), w odpowiednim sosie, albo lasagna, jak dla Garfielda, albo.... więc stalam się garkotłukiem. Ale nabieram wprawy i mam nadzieję przywrócić się niebawem do życia internetowego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jewciu:))- Jako znawca podniebień młodego pokolenia przyszłych płatników naszych emerytur, pozwól że doradzę zakup 2,5 kg opakowania mrożonych frytek w zestawie z ketchupem dobrej polskiej firmy( że niby też płacą na emerytury)- Tak przygotowany zestaw powinien zaspokoić najwybredniejsze gusta przez tydzień:))))

      Usuń
    2. Święte słowa! A ketchap to koniecznie "Krzepki Radek" ;)))) Jutro kupię!!

      (Sama nabrałam na to ochoty ;))

      Usuń