kłębuszki myśli, ciepłe kołderki dłoni
matki nienawykłe do utraty pokarmu
krążą, wokół pulsujących żyłek na skroni.
chętne przeciągnąć nieuniknione,
chwile odlotu.
gdy w oczach
potężnieje świat, brzmi,
tu cisza, opoka pod
ramion splotem.
niebo ciemnieje.
stawiające pierwsze
kroki dzieciątko,
wciąż kurczowo trzyma foremkę
czuwanie po kres dni – matczyny los
patrzenie w niebo i nieubłagane trzymanie za rękę.
dziękuję :)
OdpowiedzUsuńbezapelacyjnie dziękuję ;)
:))- Wiesz , a mnie zadziwia jak gigantyczny kredyt miłości mają matki. I to jeszcze, że przeważnie całkowicie na niego zasługują. Pozdrawiam sonic:)))
Usuńmasz na myśli dzieci, że zasługują ?
Usuńjeśli tak, to tak ;)
oczywiście też mogę mieć je na myśli:))))
UsuńI ja dziękuję:)
OdpowiedzUsuń:)))Pozdrawiam i ja dziękuję kalipso:))
Usuń