caryca poleca surówkę
z wielkiego pieca
płyną meldunki za ukazem
ale już nadbudowa połyka bazę
i krew płynie strumieniem
podchodzimy ze zrozumieniem
dla czerwieni na sztandarze
boski marszałek
z najdłuższym stażem
czeka na ofiarę
wrzuconą do pieca
i zaraz po naprędce rozstrzelanych
wiecach
stalowa jabłoń zbierze żniwo
robotnicy złożą goździki
na ołtarzu z jeszcze
żywą
legendą własnego miasta
cień klimenta
narasta
przysłoni dymem kwartały
nasz albo niczyj
cały
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz