cała drżysz rozpalona a ja trwam nieugięcie
wyszeptując do ucha kolejne zaklęcie
sięgam dłonią głębiej po jeszcze i jeszcze
a za oknem skowronki dyskutują z deszczem
kocham patrzeć jak
miękniesz - argumenty mam twarde
oh! …jak lubię gdy zębami przytrzymujesz wargę!
i do nieba wzrok wznosząc błagasz - nie przerywaj!
strużka potu niezłomna w dolne partie spływa
a nam serca biją w przyspieszonym rytmie
(ups…wylałem kawę ale to się wytnie)
ręką loczek niesforny odprowadzasz na stronę
staram się jeszcze zwolnić ale… wszystko stracone
gdy z rumieńcem witałaś ciąg wydarzeń wartki
ja …doszedłem przedwcześnie!… do ostatniej kartki
gdzieś pośrodku niedzieli opuszczeni i nadzy
i już bez…” porozumienia przeciw monowładzy..”
w absolutnej ciszy wzrok twój pyta – dlaczego?
nie kupiłeś po drodze czegoś znacznie grubszego
a ja sięgam po fajki i zasłaniając się świętem
rzucam bez przekonania -przecież…wszystko zamknięte
Zadumałam się nad tym wierszem
OdpowiedzUsuńi nie jestem pewna, czy wiem, co miałeś na myśli
ale tak czy siak, smutno mi
hmmm, miał być zabawny ale wyszło jak szydło z worka.Dziękuję i pozdrawiam:)
Usuń