zamglone miasto przechodziło obok nieważne
odlegle od zapachu bzu i ciebie
z najdalszych zakątków zebrałem się przy ustach
w takich momentach ląduje się na księżycu
mówi nieporadne słowa przechodzące do historii
i zatyka chorągiewkę odwlekając pierwszy krok
a stronę starego świata
gdzie klaksony wygrywały już zabawne walczyki
a ty
w powłóczystej iluminacji śródmieścia
prosiłaś abym nie stał na deszczu
choć dałbym słowo że nie padało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz