pewien rycerz chrześcijański który trudy miał za nic
kawał świata przemierzył nim się zbliżył do granic
nie wstrzymały go góry ani rzeki głębokie
w końcu dotarł do celu wyprzedzając epokę
stanął mężnie przed wieżą gdzie czekała wybranka
z kazirodczym zacięciem wypatrując bratanka
rycerz rusza po schodach wbiega zdyszany nieco
bukiet rzuca pod nogi i nim media przylecą
serce swoje raduje snem co się wreszcie mu ziścił
- przyjmij proszę ten symbol! naszej…głupoty i nienawiści
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńach, ciężka moja dola ..
OdpowiedzUsuńchętnie bym wzięła bejsbola
i bejła w te dyktatorskie ryje
wyrzygujące z siebie same pomyje
a mnie już opadły ręce i spodenki
OdpowiedzUsuńa tu jeszcze dwa lata męki...