gdy wstaję i wiem już co wyssie z palca
po co się miałbym nad sensem głowić
choć piernik lubię nie tknę zakalca
pierwotny nawyk - pieprzyć Pawłowicz!
mam po łysinę armię tej zmiany
co kraj siekierą po szwach połowi
i solą sypie w jątrzące rany
uczciwie mówię- pieprzyć Pawłowicz!
dość mam obłudy kłamstwa i pychy
choć ci odejdą a przyjdą nowi
może i zysk jest per saldo lichy
lecz zawsze jakiś - pieprzyć Pawłowicz!
nie widzę zysków piętrzą się straty
żal tyłek ściska aż żal wysłowić
dać psom po kości krowie sałaty
lecz przede wszystkim- pieprzyć Pawłowicz!
czego się można spodziewać po łotrach
pereł w gnojówce nie będę łowić
Pawłowicz do Pawła! Piotrowicz do Piotra!
jak Pan przykazał - pieprzyć Pawłowicz!
Jejku, Wieśniaku M., ale Ty tak metaforycznie? o tym pP?
OdpowiedzUsuńPóki bozia jeszcze oczu i uszu nie zabrała, wyłącznie metaforycznie:)
UsuńWąchać też bym nie chciała.
UsuńNie idźmy dalej w tę stronę.
no racja. Zapomniałem o tym istotnym zmyśle. Nie idźmy w tę stronę by i jego nie nadwyrężać
UsuńWidziałam oną z bliska... i daję słowo, jedynie metaforycznie.
UsuńOj, chcialaby, chciała ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki Jewciu :))
Usuń