w pewien narodowy wtorek
tuż po wstaniu z klęczek
zjawił się w ogrodzie
rzodkwi zdrowej pęczek
wybrał dzień słoneczny
z przelotnym opadem
zabezpieczył konewkę
tyczki grabie szpadel
zmówił dwie zdrowaśki
no a chwilę potem...
już miał się wysadzać
ale gdzie!?- pod płotem?
a może na środku?
niech to dunder świśnie!
przecież nie przy grochu!
obok truskaw?- tyż nie!
z brukselką nie do twarzy
papryka nas nie chce
chciałbym przy sałacie
ta mnie waży lekce
miejsca wszędzie dosyć
- ponagla rabatka
weź się wreszcie usadź
niech ci bujnie natka!
rzodkiew się rozgląda
grymasi marudzi
tam za bardzo śniadzi
tu za bardzo rudzi
tamci za wysocy
a dalej za niscy
może byście łaskawie
wynieśli się
wszyscy?.....
to na pewno była rzodkiew?
OdpowiedzUsuńna buraka cóś wygląda...
a może to ziemniak, co onegdaj w Niemczech był obśmiany
widać już wówczas przeczuwano u nas dobre zmiany
Rozpiętość możliwości jest tu
Usuńbardzo duża
być może był to burak
choć myślał że róża
co kolcem fechtuje
a zapachem nęci
burak to czy rzodkiew?
zgnilizna na szczęście