że to co widzą to brusi połowa
że tam za górą za rzeką lasem
jest jakaś bruś co tęskni czasem
i jęczy po jarzmem męki niebrusie
od brusi będąc na jakby minusie
martwił się dima i płakał wowa
że jest wątek brusi a gdzie osnowa?
i wyciągając wnioski a z barków szyję
liczyli brusian co za brusią żyją
ileż brusianek rodzi tam brusiątka
i dalej trzymając się tego porządku
wychodził z siebie dima i wowa
że tylu w oddali jeszcze pogłowian
z którymi nie można się bawić w berka
bo z każdej strony ciśnie barierka
tak że i obrócić nie można się w koło
gdyż bliskie zagranice przyciaśnie stoją
siadywał nad rzeką wowa i dima
za słowo jeden drugiego trzymał
że gdy podrosną i duzi będą
zbiorą wszechbrusian do kupy zewsząd
a tym co by im stali na drodze
ślady na nogawkach zostawią lub nodze
(gdyby rzecz miała miejsce pośrodku lata)
patrzył tak wowa na dimę brata
i dima patrzył na druha wowę
tak jednomyślnie i jednym słowem
które to każdy z nich w sobie dusił
świat się zwyczajnie należy brusi!
w marzeniach dzieci nie ma nic złego
kiedyś podrosną
pójdą po niego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz