poniedziałek, 29 czerwca 2015

...zapłać

Seifedin Rezgui dżihadu piewca
chwytając isas mrocznego drzewca
uczynił  innych życie koszmarem
by posiąść  na wieczność w zaświatach harem

w drogę spakował się i wyruszył
obietnicami zatkał był uszy
nie żegnał ojca nie żegnał matki
wziął pod pazuchę swoje manatki
trzy magazynki wszystkiego na krzyż
aby na drogę mieć jakiś bakszysz
i ścieżką która wiodła przez plażę
podążał wolno nie szukał wrażeń 
aż wreszcie stanął u raju bramy
napis nad wejściem "gorąco witamy"
pobudził lędźwia otworzył oczy
bo już wybranek  tłum go otoczył
łaskocząc świeżo przyciętym włosem
a każdy "hurys" był merynosem

teraz mu pewnie już ciepło w nerki
powiadam zaprawdę: Allach jest wielki

wtorek, 23 czerwca 2015

sobie wierszyk

a dziś dzień tatusia 
cieszą się dokolusia 
panowie w różnym wieku 
choć nie pasali w mleku 
mają swe udziały 
o ile latorośli się udały 
a jeśli nie 
to licho wie 
kto namieszał w genach 
choć to ciekawy temat 
nikt go dziś nie porusza 
jedynie się wzrusza 
wpatrując w aparat 
jeśli ma dwa w oba naraz 
jeśli trzy też ich nie spuszcza z oczu 
wieczorem się cieszą 
albo psioczą 
za pamięć/niepamięć dziękują 
a czort wie co tam czują 
pochyleni nad sprawami świata 
które normalnym dzieciom 
i tak mniej istotne niż 
sam tata

czwartek, 18 czerwca 2015

może i się jaś nie nauczył ale..

choć sądzono że leniwy
dzielny bywał-  jaś – myśliwy
wciąż zastawiał w lesie wnyki
choć nie cieszył się wynikiem
innym strzelcom żubrze ryje
wiszą w chacie wprost za szyję
nie u jasia -  co za niefart
marzył się jasiowi gepard
albo lew z przyrostem grzywy
jenot goryl inne dziwy
lecz we wnykach ciągle pusto
zwierz mu juchą w twarz nie chlusnął
nie wyzionął przed nim ducha
dla gulaszu i kożucha
już spisano go na straty
przysłał bank za strzelbę raty
wyrzucono jasia z koła
spuchł od żalu jak stodoła
i by zmarniał nam na amen
lecz pomieszał w głowie zamęt
a  z zamętu tego powstał
plan – jak zwierza  dostać
dom wysprzątał stół zastawił
służbę zwolnił dzieci spławił
porozlepiał w lesie mapki
z drogą wprost do jasia chatki
gdzie już czekał z chleba skibką
kostką soli świeżą rybką
Jan- przez dużą J literę
dbając przy tym o maniery
trzymał noże za pazuchą
licząc że nikt  nie wyniucha
zanim Jan zwierzęcia wprzódy

nie zawiesi w dom- za dudy

wierszy drogi na kilka cudzysłowi

razu pewnego a to w  letniej porze
szedł z dziedziny  gazda „stretnonć nase moze”
słonko świeci piknie „duje” mu od przodka
w duszy „pomiaruje”-co powie gdy je spotka
hej hej!- już wymyślił - dalej jakoś nie szło
gdyby do dumania miał choć stół i krzesło!
dokoła równina aż się męczy” łoko”
„kaj” nogi „zawiedom”  idzie polną drogą
przysiada co ino przeciera pot z lica
to się wzmocni  gołką to raczy „żentycą”
i tak czas upływa  morze coraz bliżej
„oj dobze to pan bucek wymyśloł! ze łono jest nizej”
ćmi już od godziny cni się gaździe nieco
myśli nijak nad morze jakoś cuś nie lecą
na ostatek we wsi w okolicach Sierpca
za dutki kochane sprzedał własne kierpce
zaraz też za siebie począł gazda patrzeć

szczęśliwy  że morze zdało się „zabaczyć”

sandał

niedaleko gminy Landau
zgubił pielgrzym lewy sandał
niby banał wciąż ma prawy
może dojdzie do Warszawy
może tak a może nie
lewa stopa  sandał chce
i już z prawą wchodzi w spory
- nie dam rady boso!- sorry!
nośmy sandał po połowie
obu wyjdzie nam na zdrowie
a wciąż jeszcze drogi kawał
nie dasz?- murowany zawał
albo zapaść- odcisk! bąbel!
użycz sandał bo przed sądem
będziesz się tłumaczył z tego!
nie bądź taki!- bądź kolegą!
prawą rzemyk ściska z żalu
wszystko wspólne!- co za naród!
powsinogi gołodupce!
musi być ta lewa głupcem
sądząc że jej oddam przydział
ale cóż to!- ktoś to widział?
na rogatce w mieście Landau
leżał...kalosz lecz nie...sandał
alleluja i do przodu!
wzuć gumiaka-  z Landau chodu!



czwartek, 11 czerwca 2015

taś taś- my

szanowni  współobywatele
choć jest nas wiele
w przeróżnych zakamarkach
pamiętajmy - o szparkach
choć ich nie widać
słychać przez nie wszystko
imię ojca pesel  nazwisko
i kilka k…a  m.ć! i ja p……ę!
nie masz azylu w szopie stodole
w kiblu i polu - choćby w czas orki
nie pomoże ucieczka na klif  Majorki
wyjazd do Rio czy wyspy greckie
wmieszanie w tłumek  w  Ikei szwedzkiej
nawet zejście pod ziemię
nie pomoże czy wzbicie się  do nieba
nagrają!... i wycieknie gdy nie potrzeba
wyciągną fiuta na światło dzienne
jedno „ ty pojebie” w skutkach brzemienne
zniszczy karierę każdemu z nas
dotrze przez media zawsze na czas
i już na zawsze stracimy szansę
by cieszyć się premią albo awansem
dlatego rodacy moi kochani
ci co przy radle ci co na bani
wszyscy co muszą wyrzucić z siebie
tak  z obowiązku jak  w nagłej potrzebie
gadajmy co nam przyjdzie do głowy
przekraczając wszystkim czas antenowy
niech nam słowotok hula po szparach

aż wszystkim opadnie wścibska kopara

niedziela, 7 czerwca 2015

pogromca cienia

niech wzorem nam będzie kolega Antoni
co ruszył za cieniem i dziada dogonił
zbluzgał zwymyślał i dał mu popalić
nic go  przed Antonim nie mogło ocalić
kopał go szczypał  wykręcał pokrzywkę
garściami rwał włos z brody no a grzywkę
że jej nie miał wcale to jej się udało
po uszach się jeszcze cieniowi dostało
z barana w brzuszysko a z otwartej w zadek
eksperci są tu zgodni- rzadki to przypadek
a jednak się zdarzył i cień znikł bez śladu
chcesz pozbyć się cienia?-Antek służy radą!


przyśpiewka po kawałku

po lesie po ciemnym
kica zając młody
zjadł poziomek kilka krzaczków
napiłby się wody
znika zając za rogiem
mija krótka chwilka
a już w kadrze można dostrzec
opitego wilka...

piątek, 5 czerwca 2015

je- go- wina

mężny syn czarnej wrony - wróbelek
wyfrunął jak zwykle miał w zwyczaju
przed szereg
i przyrzekł orłowi w życiu wiernie służyć
no chyba żeby tę wiarę miało coś zaburzyć
otworzył przy tym swój dziób wyparzony czyli usta
w którym już czekała  na  wodza liszka tłusta
zyskając za to uznanie w oczach wodza wielkie
który zjadł liszkę...tyle że z wróbelkiem

szturmownik

jeden czytelnik gazety polskiej
miał ładną czapkę wąs usta  wąskie
dwa psy w obejściu obydwa groźne
kochankę w szkole na stołku woźnej
opłacaną prenumeratę zawsze na czas
świadectwo ukończenia dwóch pierwszych klas
zapas pochodni śpiewnik różaniec
poczucie dumy że nie zaprzaniec
od świętej Kingi znad czoła pukiel
choć czytał tekst tylko tłustym drukiem
wiedział że on to dziedziczy  schedę
i ruszy z brygadą wnet na Belweder