wtorek, 28 kwietnia 2015

czy to nie podpada pod mobbing?

poszarpana linia brzegowa poranka
w stuporze zastała referenta janka
pamięć wraca z mozołem
fala za fala
żłobiąc blade czoło – co się tu stało?

krwią zasnute gałki drążą sytuacje
nieoczekiwane zmiany akcji aż proszą o spację:

wypłata premii rozmowa przy barze
pożyczka i propozycja zapłaty w towarze
ręka na kolanie skwerek ubikacja
szorstka dłoń na szyi…o nie! spacja spacja!
a to nie koniec?  zimny chłód chodnika
gąszcz tlenionych włosów  śledzie ze słoika
policja złodzieje latające spodki
rozbita szyba przypadkowym młotkiem
rozbierany poker!?- nie! To jakiś żart?
 trójka  visa ekspres na  strita mastercard
uliczne latarnie w rozedrganym tańcu
wielkie groźne psisko – na szczęście w kagańcu
góralskie tańce na dachu meganki
wymiana na kopniaki z napotkanym punkiem
namiętne pocałunki … tfu! tfu! tchu aż brak
przed tłumem gapiów osłonił nas krzak
wierzę że skutecznie żałuję że jednak
wszystko przez szefową- co za małpa wredna!
że też wstrętne babsko kala lico ziemi!
Zachciało jej się cholera jasna! -

wypłacania premii

środa, 15 kwietnia 2015

off end żywa

mknie wroga wataha przez leśne ostępy
na mijane widoki obnażyła zęby
i z groźnym skowytem przechodzącym w wycie
przemierza kraj nasz
 by
 odbierać życie!

gnają nocne wilki poprzez pola i łąki
za nimi w siwym dymie oczadzone pąki
i przerażone ptactwo ukryte w koronach
w porcelanowej ciszy jak po wyjściu słonia

pędzi mroczna zgraja bez chwili wytchnienia
wiele do zyskania i nic do stracenia
skulone sylwetki  w setkach  decybeli
by ci co nie patrzą chociaż usłyszeli
jak
wiatr im plecie grzywy a deszcz skóry smaga
jak
łopocze w kulbakach bohaterska flaga
pyski uśmiechnięte pod dyktando garów

czernieją od naporu muszek i komarów

piątek, 3 kwietnia 2015

o! świer gott!



puszyste kłębuszki
z chmur wypatroszone 
wkłady do poduszki
ścielą na ogrodzie sny
zielonej trawie
zawracają pąki w marszu
na Warszawę
kosy napuszone wietrzą
wschodni spisek
o!świer gott! świer gott!
pod białym nawisem
patrzę na to z okna
zza przymkniętych kotar
no cóż! dopiero com się skórą
o tiul wiosny otarł
a już twarz czerwona
od zazdrosnej zimy
a świer gott?- zaległo
ciszą w jarzębinie


środa, 1 kwietnia 2015

intermarsze

zakopało psisko wszechświat w ogrodzie
miejsce wietrznym piórem zapisało na wodzie
a pies gryzł sumienie! - spełniony i wesół
bo  nauczył wszechbyt niesforny moresu

leży kosmos w grobie czasu i przestrzeni
zdziwiony bezruchem i ciszą na ziemi
do chwili gdy spokój zrywa ruch pazura
z martwych do żywych wzywa czarna dziura

język zimny szorstki wyrywa z niebytu
kończąc z intrygą grubą nicią szytą
bym mógł zostawić państwu taką notę

„ wybawca z ziemskiego padołu - tu był- kotem”