środa, 29 października 2014

w ramach dialogu

przygasła z ostatnim papierosem rozmowa
jeszcze wino wylewa żale
jak by nie było tyle lat

wstałem
podałem dłoń na zgodę
z grymasu dobywając uśmiech zdawkowy
zresztą z wzajemnością
mojej lustrzanej połowy

sobota, 25 października 2014

tak z grubsza o cioci

chciała ciocia ciasta myśl ta w ciało wrasta
i wrasta
odbiera zmysłom sen nakłada ciocia krem
na twarz
o masz! rurki z kremem już!
na języku tuż tuż przy wylocie
rurka zwilża wargi cioci
przymyka oczęta cioteczka pamięta
rurki bezy ptysie rolady
i weź przyłóż tu wagę do wagi?
nie da rady niech nie spada
w myśleniu o łakociach to wada
i ciocia o tym wie że w niczym nie pomaga

gdy myśli się że je

wtorek, 21 października 2014

kampania jesienna

zamyszkały stadnie
gdzie popadnie znaczy się po kątach
budząc sprzeciw nocnym drapaniem
małe dranie-gryzonie
pielgrzymka myśli po ogonie do dziur i przemysich skrywań
kotem się bywa
eksterminatorem
zwykle nie w porę
czytam instrukcję granulatu
oganiając się przed refleksją
a co bym powiedział gdyby sypnęli go  bratu
w miejscu stałego pobytu?
obławę grubą nicią szytą
kończę w mysim seraju gdzie pośrodku chaty
popyskując  radośniemalują człowieka
na ... popiel-aty?

poniedziałek, 20 października 2014

o włos

martwi się delfin butlonosy
że go nie porastają gęste włosy
które by można zaplatać w wymyślne fryzy
od głowy – niżej …
a właściwie – dalej
tymczasem nie rosły wcale
ani cebulki
gdy się udawał nurkiem
na uroczyste przypływy
tam gdzie  mógłby imponować
najnowszym lakierem czy gęstością grzywy
gdyby ta była jego udziałem
a tak było mu łyso i już… rzekłem…powiedziałem

 
przeglądając się w lustrze z nutką aprobaty
a widzisz? delfin nie ma ani włoska a ty?…
w nosie kilka
uśmiecha to z wyższością  
łagodnie gilga

niedziela, 19 października 2014

oposy i flaszki

w dawnych podwojach przy wodopojach siedziały młode oposy
pyski spuszczały na puste stoły myśli targały im włosy
nic się nie działo w oposów życiu przy wodopoju cisza
nastrój gęstniał i gęstniał na plazmę i tak im nad głową wisiał
aż przyszedł dzień kiedyś zwyczajny czwartek a może to była środa
oposy siedziały jak to oposy lecz ktoś do nich szedł po schodach
zaraz i miarka nudy wezbrana wyciekła zwierzom spod nosów
i gdyby nie cud co się wtedy wydarzył nie byłoby już oposów
drzwi się rozwarły na całą oścież a w nich stanął na wysokości
święty mikołaj lekko wstawiony i się uśmiecha do gości
drogie oposy!- witajcie wszystkie małe duże i średnie
jak wam tu zaraz dam coś w prezencie to jeszcze oko wam zblednie
to mówiąc wyjął zza pleców skrzynkę i dużą paczkę fistaszków
i odtąd opos stał się opojem nie rozstawając się z flaszką
nie wiem czy prawda to czy też bujda co też ci ludzie wymyślą
lecz napisałem liścik na biegun i czekam
może coś przyślą? 

czwartek, 9 października 2014

bajka też

za płynnej lawy rzeką
za oceanem kwasu górą siarki
mieszkały sobie w resztach poindustrialnej architektury
dwa przedkońcoweświata – zegarki
jeden chodził jak burza na energię ze słońca
jakby mu się spieszyło do ostatecznych  końców końca
drugi mechaniczny wyrażał zdumienie
że się nikt nie trudzi z jego nakręceniem
i na znak protestu nie drgnął ni minuty
trwając na dwunastej pordzewiałym drutem
czas zaś w tym czasie nie wiedząc co robić
przestrzeń sobie naginał i naginał
by nikt nie był pewny miejsca
 i tego
która właściwie  godzina 

środa, 8 października 2014

obrazek z dalekiej prowincji



don chu an

z prowincji czen ujrzał piękność na drodze i

zwrócił się do niej

- wiem

spojrzał głęboko w oczy

-czuję

no to chyba spasuję znasz tę historię choć jest z pępka świata

 -ależ wracaj opowiedz jestem ciekawa

don chu an rozgrzany jak lawa

z wierzchu jedynie kamienna maska

-to jak on wtedy mlaskał?

do diaska! daj dokończyć wreszcie!

-ok

więc rzecze rzeczony don- mnie i tą damę

zanieście pod dom!

zaprasza ją do lektyki gestem dłoni

lektyka przewiewna od słońca ochroni

trupioblade lico

kołyszą się chińską ulicą w mieście syczuan

dobrze leżąc w dłoniach pani i don chu an

pani się rumieni za szczelnym wachlarzem

sinieją za wikt i opierunek zmachani tragarze

a don chwyta znienacka za pipę

ujmując piękną nieznajomą łzawym chińskim hitem

na instrumenty szarpane

- to niesłychane!

ależ słychane w prowincji czen!

żegna się słońce nieco krwawo z dniem

kanarki ożywiły się  w złotej klatce

pani ukryta za wachlarzem drży

don chu an pyta ją zalotnie czy

zechce spróbować ciasteczka i wyciąga ze skrzyni

dwa duże z marmoladą i sześć z owocami morza

 w standardzie- mini

nalewa herbaty i czyta ze zwoju wiersz

„ rzeka wzdłuż i wszerz

niebo w dół i w górę

wędrowiec podszyty jedwabnym kapturem

w samym środku lata

dym żegna się z kominem

chmurzy trawa przez chwilę

pan i pani z czen spotkali się

na ziemi niczyjej”

nieznajoma westchnęła- och!

i skorzystała z nocnika

spod kamiennej maski don chu ana

niewiele z tego wynika

delikatnie wstał i przy dźwięku guzheng

tańczy czaplę reagującą na dźwięk

toków

piękność uśmiecha się na boku
gdy wtem

na romantyczna scenę spada zasłona

pan don chu an wysiada sprawdzić co się stało

wraca załamany

- a co się właściwie stało?

właściwie nic - poszła opona

 

 

wtorek, 7 października 2014

co skorupka za młodu wysiedzi tym się na starość martwią sąsiedzi- tytuł od czapy ale mam zakatarzone chrapy i nie przychodzi mi do łba nowy tfu nie do łba tylko do głowy


dwanaście prac

wyborowa i polski kac

mistrale- których nie potrzebuje wcale

krym po same oczy

donieck i ługańsk bo się napatoczył

rodzina i żona - bo nikt nie wie gdzie ona

stolec a na nim korona

prawosławie - którego został duchowym przywódcą

prawie

prawo sprzedawane na lewo

wygrana wojna z armią nad szprewą

grozny- gdzie nikt nie czeka wiosny

osetia i naddniestrze

ach i gaz w każdym domu

a przecież można wymieniać jeszcze

 

 

 

 z okazji wypoczynku na syberii  życzymu panie prezydencie tradycyjnie dłuższych ferii

poniedziałek, 6 października 2014

a grypina


snuje się grypa po ulicach i parkach

pociągająca radosna i calutka w smarkach

zagląda pod chustki  rozgorączkowana

czy mogę panią prosić? czy mogę iść do pana?

Na ciepłą herbatę z cytryną i miodem

Nie zagrzeję miejsca i pod byle powodem

Udam się dalej drogą kropelkową

No jak rym cym cym

daję słowo

po tygodniu co najwyżej

nieprzespanych nocy

w kilkanaście chustek spakuje gonady

i pójdę gdzie mnie oczy

poniosą twoje łzawe

na kowno na kijów na warszawę

racja stanu


mężnie słowo więźnie

gardło poddane flegmie

nie damy się

nie damy

pogrześć z węglem

w imię wyższych świadczeń

uniesiemy w chmury

obraz naszej pięknej umiłowanej

ponury

po lasach czystych wodach jak kryształ

po ostojach  żeremiach

zbudujemy kraj odporny na słońce

w podziemiach

piątek, 3 października 2014

krótki kurs historii (łrl)


caryca poleca surówkę

z wielkiego pieca

płyną meldunki za ukazem

ale już nadbudowa połyka bazę

i krew płynie  strumieniem

podchodzimy ze zrozumieniem

 

dla czerwieni na sztandarze

boski marszałek

z najdłuższym stażem

czeka na ofiarę

wrzuconą  do pieca

i zaraz po naprędce rozstrzelanych

wiecach

stalowa jabłoń zbierze żniwo

 

robotnicy złożą goździki

na ołtarzu  z jeszcze żywą

legendą własnego miasta

cień  klimenta

narasta

przysłoni dymem kwartały

nasz albo niczyj

cały

czwartek, 2 października 2014

jaskółka


jedna jaskółka wiosny nie czyni

nie czyni
zwłaszcza ta
martwa na stercie liści

 

na krótszym dystansie zadyszana
reszta życia chce być pierwsza

do kolejki

i wtedy wraca jaskółka

wyrywa skrzydełka

nigdzie się nie spieszę

środa, 1 października 2014

kobieto światła


Może się okazać żonatym mężczyzną

Lub mieć twarz przeciętą szpetną siwą blizną

Być krótkowidzem terrorystą strasznym liczykrupą

Może się oglądać obleśnie za każdą młodą dupą

 

Może capić mu z paszczy mieć pod pachą plamę

Mieć nerwowe tiki  jedno krótsze ramie

Być gejem seksoholikiem albo jedno z drugim

Może nadużywać alkoholu palić wstrętne szlugi

 

Jeść mięso/ nie jeść mięsa mieć pryszcze na twarzy

nie przynosić kwiatów herbaty nie parzyć

nie znać słów przepraszam dziękuję i proszę

być bezdomnym wieśniakiem lub zarabiać grosze

 

może odkładać  tłuszczyk i rodzicielstwo na bok

płacić alimenty dwóm lub więcej babom

może tonąć w rozpuście względnie tonąć w długach

więc zastanów się dziewczyno

komu właściwie mrugasz?