o piękna!
o młoda!
niezbadana odległa planeto
ty tam ja tu ... przeto
powiadam (sobie do ucha)
nim ze mnie usypią popiołów zgrabny kurhan
nim wiatr go rozwieje po wszystkich kątach
bądź mi natchnieniem!
na piętrze kiedy parter sprzątam
omiotam krótką chwilę
w dłoniach mop jak rylec
w niezmordowanym rytmie
falowania bioder
stopniuję zawzięcie bez dbałości
o wodę
rozstępując przed omiotem
wielkie morze śmieci
ziemia obiecana już ...
już na trzecim
o zaśnieżony szczycie karakorum
dumnie broniący zimowego podejścia!
samotna wędrówko po bezdrożach
patagonii na poddaszach marzeń!
odważę się kiedyś?
czy nie odważę...