wtorek, 31 lipca 2012

byczy


tam i tu

jesteś tam
tu i teraz ja

świat ma interes
piszczałki trąbki 
wuwuzele

przyziemne sprawy
prognozy
podniebne akrobacje

tam ja
tu i teraz ty
dramat?tragedia?
ależ skąd
wakacje

przepadnie bez wieś...Ci




włos się jeży na dębie

może i odtwarzam płytki
nazębnie

cukier kawa kebab szlugi
warstwowo
wierząc że da się odczytać
jakoś
ć
trzonowo

i zapamiętać 
na wołowej skórze
rozebranej do  rosołu

czy to ważne?
jasne że tak!
choćby dla 
wołu

poniedziałek, 30 lipca 2012

Ośemka męska nie w kolorze czarnym


notatka

notatka kawa papieros notatka
"ala ma problem" "ola ma dziadka"
przerwa w notatkach akapit rym
"król priam dowiódł do końca prym"
notatka o "krótkim łańcuchu psa"
muzyka nucenie tralalalala lalajlaj la
notatka o "braku środków w otoczeniu.."
przerwana
muzyka on przeszkadza w nuceniu
nucenie on przeszkadza w notatce
w czerwonym notatniku 
"notować w co drugiej kratce"
telefon prywatny krótka rozmowa
(dosyć przyjemna trzeba odnotować)
herbata pastylki przysiady krzyżówka
"służbowe pismo noszone w aktówkach"
e cztery pionowo na literę n
wpisać w rubrykę i
zanotować w notatniku "wiem"
koniec notatki
rozterka- dylemat
odnotować pod
"robić po godzinach?...or not

myśl z poniedziałku

lew wchodzi bez torebki
zając  bez bagażu
jaki samotny musi być człowiek
nagi

niedziela, 29 lipca 2012

mucha

przygląda się mucha na cztery tysiące sposobów
rozbierając przedmiot aż do podrobów
by potem przyłożyć części do kręgosłupa
i...odlecieć z rozczarowaniem
że to nie kupa

sobota, 28 lipca 2012

piątek, 27 lipca 2012

olimp jada


maraton pankration
rzut oszczepem młotem
indywidualnie w deblu
osadą pokotem
pogruchotane kości
bezpańskie czerepy
powtórki z tygodnia
dogorywki  wendety

a wszystko w domowej
miłej atmosferze
w lodówce przekąski
na stole talerze
oczy wlepione
pana pani psa
pies nawet nie szczeknie
a nie dostał żryć
tiaaaa

ustępliwy



pokazały mi się gwiazdy
po jednym komencie
jakaś  kosmiczna bzdura
akurat w momencie
gdy wywodem osiągałem szczyt

jeden wywalający oczy z orbit 
prześmiewczy post

a taki zgrzyt

normalnie nogi bym  z dupy powyrywał 
gdyby nie to
że koper nick była kobietą

czwartek, 26 lipca 2012

...

można razić słowem
a choćby i kwiatem
kiedy miłość  siostrą
a niepewność bratem

bajka z trampkiem w tle

dla dzieci mam bajeczkę ale nie powiem dopóki nie zasną
dla dorosłych wersję łagodniejszą też autorską własną

była sobie królewna bardzo...taka sobie była
normalnie w komnatach a nie w wieży żyła
i miała pragnienie  zarazem wolę taką
że owszem przychylna będzie lecz takim chłopakom
którzy  pokonając mężnie zakazy zamkowe
staną przed nią obuci w trampki młodzieżowe
w rozmiarze osiem i byle nie czarne
kto by nie dał rady widoki ma marne
na rękę pół królestwa i stołki w zarządzie
do łoża bez szansy do stołu nie siądzie

w rycerstwie łasym na liczne awanse
zapanowała konsternacja bo oto niuanse
królewna taka sobie królestwo w recesji
trampki niewygodne  jak więc w takiej presji
stawać w szranki  w wyrobie lichym  że wstyd nawet gadać 
niektórzy do krucjaty odtrąbili siadać
bo wiara zagrożona i takie tam gadki
a były i ospy nagłej przypadki
płaskiegostopia (co wyklucza próbę)
napadu zbójników problemów z kadłubem
jednym słowem trwoga padła na wsze stany
(bo i gmin do próby był też przewidziany)
królewna w lata leci chętnych ani śladu
nikogo kto choćby w pepegach ot tak dla przykładu
próby chciał dokonać
biegnie królowa do maga weź mi tu coś poradź!
doprowadź żądanie do finału wreszcie
na noszach młodzieńca w trampkach ty przynieście
zróbcie coś nie stójcie drogi astrologu!

mag dzwignął postać zmęczoną z barłogu
odsunął butelki zaczął dłubać w zębie
i pech
wyrwało mu się że ma trampka w gębie....


de pozyt.

odebrał staranne wychowanie
nienaganne maniery 
staroświeckie buty
i to co miał na sobie 
w chwili aresztowania

środa, 25 lipca 2012

wiersz w sezonie ogórkowym


napisał się sam do połowy
napełnił solanką
wypchał chrzanem koprem...

poczekajcie!
może dopiszę go dalej
oprę 
o mur i 
na wypróbowanej
recepturze 
wypcham przestrzenie  
zanurzę 
w rozstaniach na
weki

przeminie dziś jutro
wypełnione prze tworami  po brzegi
 
a wiersz 
z białym nalotem odświeżymy
jakiś czas po lecie

był taki wiersz w sezonie ogórkowym
wiecie?

zaskakujący a może nie?

sprawił policzek wyćwiczoną dłonią
odnalazł zaraz cichą kojąco spokojną
jak lubił jak należy jak każe tradycja
dwie godziny później była tam
policja
wyszedł spokojnie nie zakrywał twarzy
o czym ona nie dałaby rady  
pomarzyć

skąd taki wiersz
nie wiem przyszedł jakoś nagle
fakty wymyśliłem podmiotu nie skradłem
pojawił się  poszedł do was
ja idę na wódkę
opowiedać tą historię
jak z życia 
ze smutkiem

wtorek, 24 lipca 2012

parasolnik


moje paryże


bukowe uliczki
zakamarki  sosen
otwierają kramy
bogactwem wiosen
wysypem lata 
jesiennym sale
nową kolekcją
ptasim bienale

zwabiony przepychem
złotego runa
gnam nad koronami
dumnych chmur czółna
idę do placów
katedr galerii
brzozy przydrożne
strojne w liberii
wdzięczą się służyć
radą - szelestem
przysiadam w maliniaku
nie płacę
jestem




się nie wykręcisz

po lunchu czas
na domowy obiadek
szanujesz tradycję
dasz radę
schabowy z kapusta
kontra zestaw sushi
ogarek dla szefa
świeca dla mamusi

poniedziałek, 23 lipca 2012

A

literalnie wygląda frontalnie
na początkach kontynentów
tylko europa ma w dupie
może z melancholi
może z brak pigmentu

niedziela, 22 lipca 2012

antoni



co tam trzymasz w dłoni?
antoni!
no bój się boga antoni
nie bądź dzieckiem 
jeszcze ktoś zobaczy
no to po prostu nie wypada
nie inaczej
antoni 
tak się obnażyć?
proszę miej na uwadzę
że to osobiście poczytuję
każdemu mogło się zdarzyć
nikomu nie zdradzę
nie wydam cię 
 nie żałuję 
 
i co z tobą począć antoni
zaczerwieniłeś się
kropla potu na skroni
antoni!
w twoim wieku?
takie fanaberie ciągoty
no co ty?
 
jesteś w zarządzie dużego banku
pamiętasz?
nie konweniuje 
schowaj ten
elementarz

sobota, 21 lipca 2012

poczytny

czytam wiersz
pewnego uznanego poety
nic nie kumam 
niestety
zaklęte w figurach
jakiekolwiek treści
naćkane znaczeń
że więcej nie zmieścisz
i w encyklopedii
wraże nie nijakie
niech się męczą biegli
nad umysłu aktem
zamykam tomik

otrzepując kurz
z taktem

piątek, 20 lipca 2012

wesz

wszyta wsza w szykowny szyfon
szykowana  w made in nippon
szarga szczupłe ciało szychy
co oszczędził ze dwie dychy
szat szukając po szmateksie
szurnął w krzaki ją nareszcie
szelest przeszedł wzdłóż i wszerz
wszystko zaś przez jedną wesz

incitatus

może znowu przyszła pora
na konia senatora
stanie taki w opozycji
do przeklętej sałaty
wyrazi swoje zdanie w kuluarach
na raty
głosując za- demokratycznie-
podniesieniem ogona
o każdej godzinie
zdrów dmuchnie w balona 
lecz nie dmuchnie tabliczki
po skończonej kadencji
i chętnie po pracy
pobiega w prewencji
aby ograniczyć niechciane ustawki
nie trzeba mu nawet instalować ławki
(czy raczej fotela bo senator miękki)
taki koń jest przebiegły
wiecznie uśmiechnięty
zgodzi się co do pryncypiów
z największym baranem
na koniec z wdzięcznością
da wypchać się sianem

czwartek, 19 lipca 2012

człowiek

zobaczy wszystko
nieobliczalnie posiada 
wszelkie rachunki prawdopodobieństwa
czasem milczy i nic nie mówi
by nie odbierać mu szaleństwa

hipochrapyk

nie może spać
bo co jeśli zachrapie?
sen nie daje znać
o nieprawidłowościach
na jawie
i weź tu śpij w obawie
przed bezdechem ?
z drugiej strony niespać w nocy
grzechem 
bo może się zdarzyć gdy dzień
klaśnie w dłonie
że chrapniemy niechcący
przy szefie
lub żonie

lękki

ze wszech kąt wyściubiają lęki
strach rozlał się z nocą
ociemniały wielki
przykleił do minut
zbratał stół z podłogą
w połowie pusta szklanka
wysycha trwogą
a pod palcami  włącznik światła
żesz q... mać!
ja się chyba naprawdę lubię bać

rach ciach

przyszła kostucha do piaskownicy
ze złowieszczym księżycem na szpicy
i robi babki
narmalnie - jak kanapki przed wyjściem
na zmianę
dąsają się ludzi
ejże! co jest grane!
zamienia powietrze na piach
w foremkach!
za mocno wali tym sierpem 
po denkach!
a ta się śmieje jak dziecko
obejmując cały kram okrakiem
malkontenci spuszczają oczy
wycofując się ...

niewyparty

myśl
o niesolennym uzupieniu 
dopadła  przy porannym
stanowieniu 
o wieczornej kolacji we dwoje
nie idę dziarsko do sklepu 
mam cebulę pokroję
uronię na paterę 
w nieregularnych plasterkach

w połowie drugiej zerkam
na szkło z odciskiem ust
a niech to!

lecę po zakupy
wszystko przez biust
i kosmyk niesforny
odganiany dłonią
ząb zupa dąb...
byle zaklęcia nie uchronią




środa, 18 lipca 2012

misianka

w misiowym sadzie
zakwitły miododajnie
drzewa
właściciel ziewa 

uwijają się pszczoły  przy barci
zbijają  w kupę trzmiele
natrętnie coraz  bardziej
przerywając miśnienie
popołudniowe uszu i nosa

właściciel się dąsa
przez otwarte oko wpada myśl na gapę
by do dziupli włożyć choć na chwilę
łapę


wtorek, 17 lipca 2012

soupe



zupa w krupach chrzęści trzeszczy
nalej sobie miły jeszcze
czarna tafla od kożucha
no zgadnijcie co to?

chyba wiecie 
nie wie miły
a właściwie miły były
też już wie ... policzki zbladły-
prowadzący tryb obsiadły życia zwierz-
Oooo żesz!

msz*


tak mi się wydaje mam takie wrażenie
być może kiedyś swoję zdanie zmienię
lecz według mnie moim skromnym zdaniem
moja organoleptyczna ocena
poparta oczytaniem jest taka
że jak sądzę
mam na to dowody (oczywiste oczywiście)
że błądzę


*moim skromnym zdaniem

niebonie

wiesz na tym mi nie zależy
włosy piersi ręce
nie dbam o to
zebrałam naprędce
i niosę do domu
nie zależy mi
lecz nie oddam nikomu

poniedziałek, 16 lipca 2012

o żywocie mężnego niecnoty

rycerz herbu niecnota
w ziemi świętej dotarł
do brzegu morza martwego
tam czychali na niego 
piraci 
choć się niecnota ogacił
odnaleźli wszystko 
czym się ten ochwacił
 na świętej wyprawie
obdarty z szat myślał już był
że po sprawie
gdy tymczasem zbóje nabrali ochoty
na coś znacznie więcej od rycerza niecnoty
rzucił się zatem krzyżem
na  podłoże
modlił jak tylko zdołał
licząc że pomoże
opieka niebios i poza niewygodna
banda wyposzczona
przez to bardzo głodna
dała jednak radę naszemu niecnocie
zresztą jaka tam banda?
raptem dwudziestu chłopa!
wieczorem było już dobrze
po robocie

wrócił zuch do domu
do żony i dziatek
z herbem należnym
bez zbroi i gatek
tęsknie  kolejnej wyprawy czekając
w intencji
od żony postów przestrzegając



drobna w różkach

nie zatruję ci życia
wrzucę co mam do garnka
zjesz to całkiem nieświadom
w kotlecie czy kaszance
przegryziesz przełkniesz
obliżesz paluchy
i zwrócisz
uwagę
choćby na ciuchy

szymon

podziękowała za opiekę lekką śmiercią
odszedł we śnie

trzydzieści lat sprawował wartę
przy kapliczce panienki
wędrował z cieniem w czas letniego upału
w deszcz chował się poufale pod daszek
jesienią zgarniał liście  od pobliskiej brzozy
odśnieżał teren wokół i dróżkę do wsi zimą 
zaś wiosną odganiał ciekawe ptaki
chętne do zakładania gniazd w zaułkach
figury

dla mieszkańców wsi był nieodłączną częścią 
tego miejsca 
nadawało mu nimb świętości


po pogrzebie za posągiem znaleziono
niedopite wino i paczkę tanich papierosów

dyrygent zaspał

zagrała trąba
dopiekła
gdzieś melodia uciekła
pięć linii w kluczu
wiolinowym w lesie
na drzewach

zagrała trąba
symfonię"rejwach"

niedziela, 15 lipca 2012

walizownik


dyszy sapie po schodach i schodkach
lędzwiowy trójgłowy nadgarstki łękotka
egipt koluszki wiedeń otwock krym
za panią dwa kroki prosto w ogień dym

przybywa walizek odległości lat
ubywa sił i czasem już by padł
lecz targa dzwiga podąża krok w krok
z nadzieją że to rzuci
i skoczy  gdzieś 
w bok

sobota, 14 lipca 2012

powiatowe kińo

nudny film się urwał
zatrzymany kadr
na rondzie
charakteryzatot będzie miał
problem z uśmiechem
ktoś inny dostanie  oskarda
on za całokrztałt
pamiątkową tablicę

takie kino 
z małym budżetem

...sub sole

pobiegniemy na oślep
z wiatrem ze słońcem
nad wody ciepłe
tęczą mrugające
do rzek głębokich
w leniwym zamyśleniu
rozśpiewania ptaków
nieba rozchmurzeniu
za ręce naprzeciw
życiodajnym nurtom

ale jeszcze nie dzisiaj
może jutro

piątek, 13 lipca 2012

a jeden taki gość

za barem stał facet
coś tęgo tłumaczył
we wszystkich językach
lecz  co to ma znaczyć?

o żonie o aktach
o mitach i fucktach

za barem stał facet
i tęgo popijał
z rumem w rytm  rumby
co chwila się zwijał

o żonie o aktach
o mitach o fucktach

zaczynał nie kończył
od nowa zaczynał
wyginał na strony
ogólnie  przeginał

o żonie o aktach
o mitach i fucktach


środa, 11 lipca 2012

byczy

nabuchał ozor pan na pastwisku
mój kij poprowadził naprzeciw
nie biegnę  jednak idę na ostatnich
jestem już nieco leciw

a tu krew młoda  i wyrywna z kopyt
jędrne zamysły i nogi
wiara pomaga 
no...
musi pomóc
że złapię bydle za rogi

o mein kott

kotu z oczu czerwień myszy
duma nie pozwala dyszeć
szarość miota w wieku kwiat
zapadł ranek a z nim strach

i wyśnił kot mysz pierwszą
w galopie przez podwórze
mlekiem płynąca gościna
wyschnięta do kałuży
 
i druga przyszła we śnie
budzącą przerażenie
wydając  miot za miotem
sześdziesiąt i trzy kamienie

strach zjeżył sierć przy trzeciej
i odjął życia chęci
w obliczu białej muszki
widma ostatniej śmierci


wtorek, 10 lipca 2012

mech

porastał pod świerkiem mech
taki  był piękny puszysty
że ech
można by z dorotką  przysiąć na chwilę

i chyba ktoś przysiadł jeśli się nie mylę
bo teraz
przydeptany leży  pokotem

no dobra był piękny puszysty mech
lecz co się z nim stało tak naprawdę potem?

poniedziałek, 9 lipca 2012

obwoźny

czekam na chleb
w czerwonym c 5
mijają minuty głodne
więc jeszcze na rogal
z jagodami mam chęć
usycha reklamówka
wilgotnieją drobne

kijaszki


z jednej strony fajnie mieć psa
z drugiej kota

z jednej strony można się napić z gwinta
z drugiej to niemożliwe

z jednej strony poszedłbym na grzyby
z drugiej bym wrócił

z jednej strony lubię dobrze zjeść
z drugiej mam przesrane

z jednej strony patrzę na kobietę
z drugiej pozostaje dla mnie zagadką

z jednej strony życie potrafi zgiąć nam kark
z drugiej wypiąć

z jednej strony każdy kij ma dwa końce
z drugiej musi mieć też dwa początki

niedziela, 8 lipca 2012

rapsodia perska

organy zadały kłam opinii
że wtrąbić potrafią inni
nie kot
nastąpił zwrot 
i poleciały pióra
koloratura miaaał

w finale talerze
z sopranowym trio
matki żony córki
bez kanarka
o!

sobota, 7 lipca 2012

ko(sz)marny

utoczę trochę krwi 
utoczę
byle wieczory były urocze
pozbawione  komara

utoczę z poł litra
bo taka chmara

że z głodu jedzą 
wosk ze świecy

o w pinezkę!-
- i moje nogi ręce plecy..

piątek, 6 lipca 2012

oślizgły

dobry ptak martwy
niezgadawstały
przysłaniając zbawienne
słońce
z jaj piękne skorupy
z piór wiersze

how much

tato ile zajmują muchy
jakby usiadły jedna obok drugiej
czy zmieściłyby się na syberii?

łapanie much ręką i topienie 
w wodzie z mydlinami
dziadek celebrował
co wieczór po kolacji
precyzyjny  ruch
zdejmował ze stołu 
po dwie trzy sztuki
większe trafienie
ożywiało rodzinną atmosferę

czarny kożuch trzepotał 
witając wciąż nowe rzesze

packa wisiała na gwożdziu
lekko przechylona
i po latach zostawiła 
jaśniejszy ślad na ścianie

ile much się zmieści na syberii?

czwartek, 5 lipca 2012

niepogodzianka

burzowa piosenka rozbłyśnie i zagrzmi
do jasnej cholery wciąż  głośniej wyraźniej
nam wali do okien burzowa piosenka
przeraża obawą  gdy w oczy nam zerka

w burzowej piosence  burzliwe refreny
zaraz  coś wymyśle choć brakuje weny-
od błysku i grzmotu  od psa na kolanie
od deszczu w kałużach niesionego  wianem

już wiatr targa zwrotki w burzliwej piosence
przestawia wyrazy rozwiewa  kobierce
rozmięka pod myślą spękanie podkładu
jest u mnie u ciebie i naszych sąsiadów

w burzliwej.....

kroplami do końca odchodzi burzliwa
piosenka bo z nimi to własnie tak bywa
że przyjdzie zabłyśnie zawróci nam łeb
zostawi porzuci gdy odejdzie ... w net



środa, 4 lipca 2012

wieczorny

porcelanowa cisza
wymalowana niebem
pod światło widać
pierwsze skazy

ucho pierwsze

za parę groszy na krzyż

wykrywacz w rękach kazika
znalazł coś pod lasem i pika
piiii piiii
z ciszy przed burzą na mile 
echem drwi
łopata nie widzi jeszcze czarnych chmur
ziemię przewraca sprawnie
szur szur szur

brawo fiskars
brawo bounty haunter
krzyczy doniośle powietrze rozdarte

koplet za tysiąc po drugiej przecenie
niedrogi sumpt by życie zmieniać
tak prostym wynalazkiem na zawsze 
w krwawą miazgę




poniedziałek, 2 lipca 2012

łypiec

przeróżnej drogi kamienie
odlożone głuchą łzą

pochylam ciemię
pobite iluzją światła

człowiek odpowiada
na wezwanie schodów
poręczeniem

bewiernie 
noc już zapadła

niedziela, 1 lipca 2012

pobieżny

przekonanie o słuszności biegu
odkrywam w ostoi dzika
odnajduję talent
bo choć się potykam
bieg nie męczy wcale
nie ubywa sił

i wyznam że nawet nie wiem
czy tam jakiś był

saperski

znalazłaś zawleczkę
o drugiej godzinie
gdy mnie wysadziłaś
poznając po minie
że eksplozji uniknąć
rozbrajającym uśmiechom
nie sposób kiedy
odpowiada echo