środa, 29 lutego 2012

***

16 kwietnia 1982 godz. 13.20. - Śnieżka
22 czerwca 1990 godz. 15.05 - Giewont
3 maj 2001 godz. 16.12 - Mont Blanc
22 maj 2007 godz. 7.45 Mont Everest
3 luty 2010 godz.20.35 Mont Everest
i tak mam doła...

podszepty

w mroku słychać szept szeptuchy
"styre grady przerprze mioła"
szepce cicho wprost do ucha
do mnie? patrzę dookoła
jestem sam to do mnie słowa
"styre grady przerprze mioła"
z lewej prawej jak ta pszczoła
rozgniewana tuż przed burzą
"styre grady przerprze mioła"
bardzo tajemnicze zgoła
może zniknie szept szeptuchy
czekam omam wszak nie znika
"styre grady przerprze mioła"
czarnych myśli tok przełykam
czemu właśnie mnie tym raczy?
"styre grady przerpsze mioła"
nawet nie wiem co to znaczy



wtorek, 28 lutego 2012

wio w snach

przyleciały jaskólki pod okno
i mokną
a do wiosny hen
a do lata ćma

przyleciały bociany na łąki
gdzie pąki?
a tu zima hen
ściele długi tren

przyleciały nad morze golasy
co za czasy
a tu leży kra
ha ha ha ha

przylecieli z azji  goście
było prościej
lądowiska dwa
i na każdym mgła

gdzie tu w wierszu jakiś morał jaki
jakieś znaki
że autor zdrów
skończył
ufff

poniedziałek, 27 lutego 2012

zaraz wracam

„…Sprawa prowadzona jest po kątem uszkodzenia mienia, a dokładnie drzwi znajdujących się u podstawy pustego w środku pomnika.( Chrystusa Króla w Świebodzinie)” – doniesienie prasowe 



walą do pana drzwiami
ciekawe kto je tam umieścił
może dla przybicia dobrej nowiny
streszczenia u klamki treści...

klucz na szyi / wariacja na temat


kieszenie pełne kasztanów
chciał już zejść
klucz otworzył możliwości
rzemyk  miał dość

wielki poeta

nie śpi nie kocha
odgania ptaki koty psy
wynocha
serce  bije kolejnym nakładem
wystarczy że strzepnę 
słowa zza paznokci
dam radę
dam

wiersz to ja 
dno wydobędą za niego
krytycy
wystarczy podnieść trzy słowa
a leżą patrz
na ulicy

niedziela, 26 lutego 2012

BMS

spotkałem na ulicy
Bezkształtną Masę Szczęścia

samotna 
nieużywana

rzecz  nie do pojęcia
ale jakże radosna 
w całym swym bezkształcie
odprowadziłem do domu
(nie mieści się w aucie)

a szczęście jaśniało
w całej swojej krasie
najlepszym   gatunku 
pierwszorzędnej klasie

choć trochę bezkształtnej
ot natura hojna
masa przemierzała drogę 
baaardzo z wolna

a ja 
gotów bronić
lichym własnym ciałem
biegłem dookoła

a przynajmniej chciałem

w domu wreszcie masie
opadła kurtyna
szczęście masa szczęścia
w dodatku dziewczyna

taki dzień się zdarza raz

kiedyś wstanę starą kobietą
ciesząc się z brzasku

bez ogłaszania pobudki
zbiorę swoją część ziaren

pogrzebię w pamięci
na szkolnych fotografiach 
jak one miały na imię?

niezłe ziółka

prawie bodjaga

noga prawa na lewo
lewa na prawą  ha ha
dojdę do domu
nie dojdę
nocą a może za dnia
razem a jakby osobno
idą do diabła czy co
rozum chce wszystko ogarniać
a spieprzaj dziadu a sio!
o! teraz ręka ożyła
by jakoś  pomóc na trzy
i teraz na lewo na prawo
i ręka 
co chciałaby w tył
nie ganię i nie poganiam
brzuch już wysiada o nie!
a wychodź i streść co tam chciałeś
zostać tu?a  skąd ja to wiem?

sobota, 25 lutego 2012

tam cuś wisi


terapia w kolorze blue


obrósł nim obrus na stół
firanki zaszły
zsiniały ściany
w błękicie skąpany
gaszę denaturatem
czerwień przeszłości

w niebie(s)(z)kości

na tfurczość poety MG- (linku nie podam za cholerę)

rozstrzelał słowa
dla sławy 
od sześćset którejś salwy
aurora wschodzi 
krwawo
naprzód naprzód warszawo
naprzód krakowie
co z tego wyjdzie
ten tylko się dowie
kto koni nie kulbaczy
z bogiem
znaczy - inaczej

to się nadaje

można nadać
przy okienku pusto

i pani taka uśmiechnięta
może się nadać

a idzie wiosna
właśnie nadali

piątek, 24 lutego 2012

220023* powody do życia



wierzą że zwrócę
wydłużyli okres spłaty
a ja oddam 
ale naturze
rozłożę nieco
zmęczone gnaty


* stan długu publicznego na jednego mieszkańca



ech zaguliał

rosyjskie romanse
leniwie oplatają blask
świec
założyłaś tę sukienkę
z kwiatem róży
wyciągam dłonie
po
rozliczenie roczne
bez ulgi

chodzą po ludziach

nie zdążyłem uskoczyć 
cofnąć się zejść z drogi
wpadłem wprost 
pod rozpędzoną 
niechęć do pracy

czwartek, 23 lutego 2012

czego wojtuś się nie nauczy...




słonko świeci raźno na zabawy dzieci
już tam jasio z łopatką lepić babki leci
marysia zajęta karmi piachem lalę
karol siedzi w piaskownicy nie bawi się wcale
zosia z dorotką zajęte rozmową
obmawiają troszeczkę koleżankę nową
z pięknym lokiem czarnym na też czarnej buzi
piotruś płacze smętnie zgubił w piasku guzik

wojtuś siedzi z boku i wszystko go złości
nie zapraszał do zabawy aż tak wielu gości
jak nie tupnie nogą jak nie krzyknie w gniewie
dalej mi tu jazda! - wprost do ucha ewie
wracajcie do domów! nikt was tu nie prosił!
śliną choć niechcący piaskownicę zrosił
chwila konsternacji potem w płacz dzieciaki
daj że się pobawić nie badź proszę taki

ale wojtuś krzyczy i tupie nóżkami
wynocha! wynocha! Nie liczę się z wami!
wracajcie do domów i koniec i kwita
oj nieładnie wojtusiu! ale z ciebie brzydal
skarcili dorośli i zabrali dziatki
wtulone zapłakane poszły śladem matki
do północ na zachód na wschód i południe
nooo! ucieszył się wojtuś teraz jest tu cudnie
poszli skąd przyleźli na prawo i lewo!
i ja wracam do siebie...tzn na drzewo...

o wyższości gooda

zachował królową
nie ochronił cara
przynajmniej nara

środa, 22 lutego 2012

nici



przędzie Kloto nić żywota
nici w głowie pewna psota
cóż się stanie jak się splączę
nie pomogą dłonie rącze
kłębić się musiała będę wiecznie

dobra splączę się skutecznie
że i Lachesis nie pomoże
w planach już arrasy tworzy
by wieczności z klasą dożyć
zwiera supły i kokardy
w belę zbija kordon hardy

i rozmyśla nad wzorami
aż tu nagle z nożyczkami
tnie robótkę naszej nitki
Atropos - wredna - w sposób szybki
rozsyłając wokół wici
że z  wieczności będą
nici

wężyk

można wężowi dorobić skrzydła
a i tak nie poleci za morze
jad najlepiej smakuje
tam gdzie się narodził
wygrzewany w słońcu
politowania

wtorek, 21 lutego 2012

garść historii




leży w mogile żołnierz radziecki
grób porządny solidny
pewnie poniemiecki
na ruinach carskiego
w dawnym szwedzkim dole
po rozkopanym kurhanie...
o rety
czy było tu kiedyś pole?
las może?
jezioro rzeka bagno tropikalne
nic nieznaczące chciałbym rzec
banalne
dziewiczo niewinne historią nie zepsute
żyzne urodzajne
leżącym mamutem

odwilż

puściły lody
suchość w gardle przenosi cię z konta
w kąt
retencja utrzymuje wysoki poziom


możesz spływać

koni czyny



przeskoczą białego księcia
przez gór i mórz siedem
dlaczego z wojenki
wraca tylko jeden
nie ogier nawet
ale nasza szkapa
pod lasem
pod domkiem
figle z makiem płata

poniedziałek, 20 lutego 2012

pi ach

niepotrzebne kobiety
z juarez
zakopują w piasku
tajemnice wiecznej młodości
wiatr tańczy na źródle

piosenka bardzo szczęśliwa

płynie piosenka szczęśliwa
rynsztokiem spływa do rzeki
szczęściem nie dba o siebie
wolność bracie 
to ścieki

nikt cię nie goni nie łapie
nie czesze nuta po nucie
możesz rozlewać się gdzie chcesz
bez szala i w jednym bucie

pachnie piosenka szczęśliwa
wszystkim czego dotyka
zapachem rozchodzi się wszędzie
no i
co z tego właśnie wynika?

że szczęście to przestrzeń bracie
którą to zdołasz wypełnić
wypuść z siebie powietrze
na co je w sobie kłębić?

kończy się piosnka szczęśliwa
już tylko widać ogonek
ale muszę ją kończyć
bo to ostatni dzwonek

dalej pomruczę jeszcze
mruczankę bardzo szczęśliwą
co płynie i pachnie jakoś
podobnie jak ....jasne piwo

zasadniczo domina

kochanka nasłuchuje sygnału karetki
oddała z mlekiem jad 
jakieś prętki krętki
czy inne bakterie 
wirusy zarazy
a cały romans trwał raptem
phi
ze dwa razy

niedziela, 19 lutego 2012

pan mnie prowadzi



w deszcz wiatr i zawieję
kłącza pnącza knieję
bezdenne morza zawiści
smutne parki bez liści

przez ciemne tunele
dziur w drodze nazbyt wiele
przez noce bez końca
miesiące bez słońca

w upale i śniegu
bez przymusu biegu
prowadzi spokojnie
rozważnie dostojnie

niedowiarkom wbrew

dumnie kroczę za panem 
jak lew
wzdłuż ławek do środka
gdzie mam wiarę spotkać...

gdzie kończę się spacer
a ktoś się uśmiecha
podsuwa pod nos
tacę




taki pejzaż


za szybą
na polu
zając w ciszy
o psa z sąsiedztwa się zazębia

po zachmurzonym niebie
samotny gołąb
szuka swego
jastrzębia

sobota, 18 lutego 2012

piątek, 17 lutego 2012

zaklinam

o na wszystkie słowiańskie bóstwa
na księżyce w nowiu słońca w zenicie
na zmierzchy po ciężkim dniu
poranną kawę z ukochaną o świcie

na przyjaźń szczerą miłość nieodgadnioną
na przyszłość spokojną chociaż niewiadomą
pracę zrywającą o świcie z uśmiechem
na wdech następujący zaraz za wydechem

na niebo na ziemię wodę i powietrze 
na względny spokój w którym spisek wietrze 
na względność czasu  bezwzględność prawa
na  zdolnego artystę którego czeka sława

na wodór azot siarkę polon rad
na pole kukurydzy jabłek pełen sad
na zwycięstwo w walce i należną chwałę
zaklinam...
zaklinam żeeee...
cholera zapomniałem

podwyżka

rozmowa wartkim strumykiem
żeglowna w głównym nurcie

utrzymuje w korycie

nęcą spienione widoki
z tyłu głowy wiem wszystko
o wodospadach
ostrożnie omijam mielizny
kosztem kilku fonemów
urwać 


o baranku z cukru albo i o czyś innym

jeden pocałunek
na tym poprzestań
baranek z cukru
zostanie na dłużej
nie wzruszaj się
nie rozpuszczaj
przepadnie
w kałuży

czwartek, 16 lutego 2012

casanova

usta szynkarki kibić markizy
pulchne ramiona służącej luizy
biust gospodyni jak trzy inne biusty
wszystko do południa
wszak to czwartek 
tłusty

taka mnie...

taka mnie zieloność pieści
w mroźny poranek
pachnie łąką zachwyconą
wianem
ziemią przemienioną pąków
buzdryganem
walecznością stokrotek
niezłomnością krokusów

(a teraz możecie mi nastawiać minusów)*

a ja wrócę do trawy kobierca
łzę roniąc wyklętą
z wyklętego serca


*:))wtręt bez sensu;)

dyrdy mały

mali chłopcy mają wielkie plany
dom żona samochód strażacki
czasem koń do jazdy na księżyc

historia jednej nobilitacji

traktem królewskim
paraduje kura
poprawiając grzebykiem
napuszone pióra
gdacze z patosem
co przyniesie  ślina

nic tu nie poradzę
bo to traktu wina

środa, 15 lutego 2012

biały montaż


smutny
od niepomieszkań
śni sny gwarne

o psie
jego pani 
jej dzieciach
co brną w życie

zwyczajnie

o zacieku na ścianie
wyrwanym kontakcie
frywolnym w łazience
zawieszonym akcie
o butach przy wyjściu
uchylonych lufcikach
żółtych ścianach
raz w roku tuż
po święcie patryka
o szumie rur
szemrzącej lodówce
o wyschniętej
za nią na patyk
parówce

śni o dzień dobry!
dobranoc!
spadaj łajzo!
policja!!!

śpij ach śpij pustostanie

och!
ja tylko!
ach!
nic...
ja...



wtorek, 14 lutego 2012

walenty pożal się boże

ze śniegiem na dworze
ze stentem w komorze
walenty pożal się boże

z lukami w pamięci
słabnący u pęcin
walenty pożal się boże

z co drugim zębem
bez skóry chlebem
walenty pożal się boże

blady niezdrowy
na dwie połowy
walenty pożal się boże

wciąż zakochany
i to na trzy zmiany
walenty o każdej porze

 

cookam

zagubiony na wyspach dziewiczych
pozażywałbym zieloności
niech mnie tu znajdą
objedzonego do kości
ze słońcem na piszczelach
mysią rodziną w czerepie
zresztą
co to za różnica
może być gdzieś indziej...
np w sklepie

poniedziałek, 13 lutego 2012

kot demaskator

zdjął maskę kota
czarna dziura
wrota 
do innego 
wymiaru 
preludium koszmaru ułożonego świata
zakłada maskę z powrotem
zabieg łata
dziurę łata czeluści

kotem dalej
złotouści
obrazoburknie
na zmianę
wszystko powiedziane
wymruczane
wydrapane

na amen
taki testament
czy kto słyszy
dawajcie mi tu
myszy

galery

w przezroczystej reklamówce
zapis zdarzeń
hosstesa upycha w niej chwile
zapomnienia

długie nogi króliczka
uginają się pod naporem wieczoru
a tryskający świeżością  blondyn
śmierdzi wysiłkiem uśmiechu

przegrywa z małą czarną
i grycanym sorbetem

cyrylki


czerwieni się święto
mroźną szczypie datą
przybieżeli do wisełki
prowadził pankrator

powołał rzeszę
reformacji endecji
oddajmy co boskie
skąd przyszło
dla grecji
 
czternasty lutego
nie wychodzi z mody

cyrkuluję powietrze
stosuję metody

niedziela, 12 lutego 2012

body wzgarda

od ust odjęty boski głos
a miało znowu być
o włos

łono

wzgórze złamanych paznokci
i obcasów
wichrowego sponiewierania
fryzur

ania szara w istocie
blokowisk 
płonie na reszcie
naturalnej zieleni

sensei


wstał od stołu
skłonił się w rytualnym pożegnaniu
powieka nie zadrżała
w brew nie wplątało się
zakłopotanie
delikatną odmianą
smaku sushi
opadł bezwładnie

uczniowie
powtórzyli ostatnią
lekcję

sobota, 11 lutego 2012

wiersz w klimacie romantycznej wojny w okopach

mam hełm karabin
i maskę pgaz
gotowy czekam
bo żyje się raz
w okopie zimno
i woda po pas
myślę o tobie
byłaś jak głaz
gwizdek słychać wreszcie
do ataku gnam
hełm karabin maska
to wszystko już mam
ożyło tętno
i wali bim bam
zagłusza salwy
i szrapneli świst
gnam szybko przed siebie
w kieszeni mam list
od ciebie od ciebie
pożegnalny ton
nie kocham już pana
taki tam...bon ton
mam hełm i karabin
i od ciebie - won!
wiem co mnie dziś czeka

tam z przodu

jest schron

koksownik


potrzeba koksu!
zima nie wypuszcza
potrzeba koksu!!!
domaga się tłuszcza
hurt już zaopatrzył
detal w koks i czeka
z dostawą gdzie braknie
ni chwili nie zwleka
dystrybucja rusza
od domu do domu
by koksu- no właśnie-
nie brakło nikomu
czy mały czy duży
stary rudy w ciąży
zaopatrzyć się w koks
mógł przed nocą zdąrzyć
więc aby zwiększyć zbytu
wyniki
wystawiono na rogach
"gorące" koksowniki

przepraszam ale

pani jest wspaniałą poetką
tak umie pani podnieść pióro
a jest pani tylko kobietką
i to wesołą nie taką... ponurą

a wiersze wisielcze takie
zwisają z każdej strony
wers tak cudownie zaczęty
wcale nie skończony
do puenty dochodzi pani
nazbyt nazbyt prędko
proszę się tak nie spieszyć
jest pani kobietką
poetką
muzą w dobrym tonie
czytam panią zawsze
całuję dłonie
podziwiam kunszt
na warsztat chciałbym ...
zresztą
jest pani poetką
której
nie dogonię

piątek, 10 lutego 2012

eremiasz 23

zbliżała się sześćdziesiąta rocznica urodzin eremiasza
tradycja nakazywała aby z tej okazji udać 
do słonego  jeziora  neurat gdzie znajdowało się sanktuarium najwyższego dobra
kulminacyjnym momentem rocznej pielgrzymki była ceremonialna ablucja w lodowatym jeziorze kończąca miesięczny post
eremiasz przed podróżą postanowił się jeszcze upewnić czy aby godzien jest dostąpić tego zaszczytu 
w czasie wieczornego czuwania zwrócił się bezpośrednio do nieba
-  proszę o znak abym z czystym sumieniem mógł spakować podróżny worek i udać się nad jezioro neurat
tej nocy nad eremem przetoczyła się potężna nawałnica błyskawice oświetlały krwawe niebo na którym potężna kometa ciągnęła swój gigantyczny warkocz
wilki wyły aż do zarania i eremiasz nie zmrużył oka czuwał
ale znaku nie było

karna zwałka


sześciu muszkieterów
    co drugi to portos
        rozmywa przy barze
             śnieżki kibić wątłą

nabiera rumieńców
     ropucha i wróżka
          tańczą naprzeciwko
              nibytopastuszka

                                               pszczoła ależ zgięta
                                      od nadmiaru miodu
                              janosik oparty 
                      też nie bez powodu

                                               policjantka notuje
                                      telefon anioła
                              górnik pajac ninja
                     wciąż jeszcze przy stołach

elwis błyszczy torsem
      lwica kręci nosem
            indianin z bladą twarzą
                  alicja z papierosem

orkiestra tuszy
      przyciężkie przeboje
            zgubiłem ogonek
                  mam balonik - stoję

zabawa przednia 
       równam do królika
            upatrzony motyl
                  wciąż mi z oczu znika

wybija dwunasta
      uciekam do domu
            ktoś znajdzie ogonek
                   może odda?
                         
                           komuś


***

małego człowieka stać na rzeczy wielkie
wielkiego też
ale wygląda na to 
że to małego stać na więcej

czwartek, 9 lutego 2012

posłom ę



na wiejskiej
baba z jajami
na kopy

eremiasz 22

obraz nieba wypełnionego pulsarami  kwazarami pełen supernowych i czarnych dziur w umyśle eremiasza  nabierał pomału spójności kiedy w przygodnie spotkanym przechodniu rozpoznał dawno niewidzianego przyjaciela z dawnych lat
towarzysza zabaw kompana i brata łatę
ucieszony wielce zaczął się z nim witać a to poklepując po ramieniu a to przypominając zabawne historyjki z dzieciństwa niezwykłość tak sympatycznego spotkania na pustej drodze powodowała że wprost nie mógł oderwać oczu od jakże bliskiej sercu osoby 
po dwóch kwadransach dopuścił go wreszcie do głosu po słowach
- muszę przyznać że wyglądasz świetnie czas obszedł się z tobą niezwykle łaskawie co u ciebie słychać mój drogi?
- a nic eremiaszu wszystko w porządku umarłem dwadzieścia lat temu...

środa, 8 lutego 2012

bo ja



szczelnie przeklęty
na środku  oceanu
wciąż jeszcze  podskakuję
na fali

szczęśliwy nabieram
niezbadanej  głębi
pochłaniającej wrak 
wszelkich oznak życia

wspomnień żar

małe mieszkanko
na poddaszu
z pięknym widokiem
na kościół wniebowstąpienia
i plagą gołębi

gdzie cztery pory roku
czuć każdą szczeliną
opuszczamy 
z dymem

bankowy

słowacki zastąpił dzierżyńskiego
też go nie rajcuje widok za plecami


strasza  kobieta z wózkiem 
zespół rumuńskich grajków
zagubione studentki

na wyścigi czwórką

wtorek, 7 lutego 2012

rozchód zewnętrzny

nie chodzę w chmurach
po niebach nie błąkam
a jakby czegoś mi brak

w odgrzanym kotlecie
w mielonce z mielonki
szukam czy znajdę smak

wyrywam dzień za dniem
i noce przesypiam
lecz w głębi wciąż czuję  lęk

że  może świat nie zwariował
nie stoi nie pędzi
lecz gdzieś tam na pół zgiął się pękł

i lewa  od prawej dół  przeciw górze
lecą w sobie znane strony
ciągnąc uczepionych ludzi
jak ogony

poniedziałek, 6 lutego 2012

wirusa rota


stoi u bram
zaraz ekspresem
będzie u dam
zakręci mężem
żoną kochankiem
ministrem księdzem
wojem kucharkiem
i chorobliwie 
popuści pasa
zawoła wiara
niech żyje prasa
z programem
wkładką dodatkiem
wrzutką
bo bez dodatków

może być krótko

wirusa rota goni
lecz ... psota
zamknięte
zajęte
a nie ochota
lecz przymus przecież wzywa
i czas
kręci się rota wiruje w nas
szarżuje ostro
żar w oczach prysł
tratuje ostatni już zdrowy
zmysł 
zwycięska sunie przez barykady
ktoś ją powstrzyma?
ja ...
nie dam rady

Dorotce imieninowo:)))

wybrałem duecik
i jakoś leci
duecik?
no prawda 
są jeszcze dzieci
wybrałem duecik
jednak z naciskiem
duecik?
już tosia szczerzy
się suczym pyskiem
kot się przeciąga
sikorki kwilą
wybrałem duecik

całkiem przed chwilą:)

(z komentarzy)




przyśniłem byłem legendę starą
podparłem fakty zbyt mgliste wiarą
i do popiela z nim do kruszwicy
polazłem 
- lecz po próżnicy
księcia nie było nie było myszy
tylko w zamkowej wieży gdzieś w niszy
spostrzegłem małą kupkę popiołu
wracam do jawy - popiół z rosołu!
spalona kura z resztą włoszczyzny!
- śmieje się dymem z włosów siwizny
- splecionych drzemką z bajaniem baśni

 a tu już bigos czaruje- zaśnij!

na tacy jednacy?



klopsik szwedzki
w sąsiedztwie wiersz
sacrum z profanum zeżreć?

gdzież!

biały człowiek
kupił 
świat za szklane koraliki

odrzucam błyskotki
biorę klopsiki
;))

mężczyzna po winie n



spłodzić syna
albo dwie córki może też adoptować psa kota lub choćby chomika

zbudować dom
względnie pomalować pokój z jednoczesnym przykręceniem do sufitu karniszy

i posadzić drzewo

moje ma wciąż za cieńkie gałęzie

niedziela, 5 lutego 2012

eremiasz 22

będzie padać! rzucił od niechcenia pastuszek
wracający z pastwiska. 

błękit nieba błękitniał wszystkimi odcieniami pogody
ani pół chmurki nie podniosło cienia na słońce
wiatr delikatnie muskał trzydniowy zarost eremiasza
szepcząc na ucho : nie będzie , nie będzie...
ale pastuszek przecież powiedział
...zasiana niepewność wzeszła niepokojem i nerwową obserwacją  
najmniejszych oznak zmiany pogody

będzie padać będzie padać...,powtarzał bezwiednie przez całe popołudnie
będzie padać będzie... wieczorem i w nocy
będzie padać będzie padać... rano

drogą od miasta szła stara kobieta po chrust.
powtarzana fraza zatrzymała ją na chwilę 
wystawiła dłoń popatrzyła w niebo
- zgłupieliście eremiaszu?

ad acta


odłóżmy na potem
niech spływa po  plecach
kto by się spodziewał
że to podnieca

gonitwa myśli


na czele strach
o długość nosa przed
umiarkowanym optymizmem

na karkach
teoria spisku

kupony zamykają stawkę


 

masz nową dobrą wiadomość

przytulę miłe wydarzenie
powabną plotkę
z dobrym uczynkiem
zawiniętym w szmatkę
 
zaopiekuję się nim 
jak małym kotkiem
mlekiem i żwirkiem
tym nowym dostatkiem








piątek, 3 lutego 2012

proszę pani

dziękuję
za przeproszeniem
kłaniam się  uniżenie

z zachowaniem
sekwencji
związku przyczyna skutek
uśmiech z urzędu
zastąpił 
smutek

bladoszarmancki
z pocałowaniem dłoni

pot ze skroni
schowany w mankiecik

jakoś leci droga pani

jakoś leci

czwartek, 2 lutego 2012

stworek


pod drzwiami
dymił zapytaniem
chodziło o panie
o wymianę genetyczną
konkretnie o fazę kliniczną
z położeniem do łóżka
zadawał szczegółowe pytania
gdzie ma leżeć nóżka
prawa gdzie lewa
co z górnym odnóżem
pytał czy ja jako osobnik
jużem...

dymił i dymił
na progu domu
ale może nie powinienem
o tym mówić nikomu?

asianka;)

ciepło myślę o antypodach
tyle ciepła za darmo
szkoda
że nas nie dotyczy
nad wisłą
w bułgarii
na siczy
skostniałe społeczeństwa
trzymają kciuki za pazuchą
soplica
rozgrzewa na sucho
na minusie dziesiąt a napewno naście
marznąc marzymy o kontraście
dlatego
delikatnym płomyczkiem poprzez chłody
przedzieramy się
na antypody

a krzysz!

pytam celta
czy pamięta
drzewa

ziewa

wisławie

za oknami ściskająca  proza
umarła poetkę

leży w zakamarkach pamięci
po księgarskich składach
na paletach i półkach

czasem ktoś
otworzy wieko
ostatniego tomiku
zdziwiony
że nic nie zapowiadało

środa, 1 lutego 2012

dżokerka

klacz jadła jej cukier z ręki
łakoma i równie wyuzdana
nie odeszła od poklepywania
po zadzie
rozczesywania grzywy

czasem gdy nadejdzie myśl
o dalekich pastwiskach
daje sobie siana

wolność to swobodny galop
na wybiegu